Na ludowo z Reymontem
Na Starym Rynku ustawili się chłopi. Oczywiście ci z książki Reymonta. Na co dzień to uczniowie Zespołu Szkół Ponadgimnazjlanych nr 5. Pierwszoklasistka Natalia z klasy kolejowej została Jagną. W oberku wirowała wraz z Boryną, czyli Jakubem z kl. II. - Jest świetnie! - zapewniali, podając maratończykom wodę. Tuż obok nich ustawił się sam Reymont. To przyszły ekonomista Patryk. Z piórem w dłoni i książką pod pachą. Najspokojniejszy ze wszystkich kibiców z "piątki". - Czasem też głośno krzyczę, ale przede wszystkim zachowuję spokój - komentował drugoklasista.
Karolina Tatarzyńska
Jego koledzy ze szkoły pojawili się w punkcie kibicowania w oryginalnych strojach wypożyczonych z Łowicza. Jagna miała na sobie spódnicę po prababci jednej z uczennic. 12 wianków uplotła z uczennicami Teresa Bujak, szkolna katechetka. To ona jest główną organizatorką sportowego przedsięwzięcia. - Chcę motywować młodzież do aktywności poza szkołą - deklarowała nauczycielka religii. Wraz z nią biegaczy wspierali wuefista, anglistka i historyk oraz nauczycielskie dzieci. - Nasi uczniowie są nie tylko na weselu Jagny i Boryny, ale pomagają też jako wolontariusze na całej trasie maratonu - opowiadała Bujak.
Dla biegnących jej zespół przygotował kanapki ze smalcem i kiszonym ogórkiem. Maratończycy podzielili się weselną zakąskę z uczestnikami pieszej wycieczki, która przewinęła się przez Stary Rynek.
Wszystkie komentarze