Dziennikarze reagują na śmierć
Zmarł strażnik miejski, znany w Łodzi, ceniony przez współopracowników, lubiany przez dziennikarzy rzecznik prasowy. Zginął tragicznie na przejeździe kolejowym. O tej śmierci pisali wszyscy. Problem tylko - jak to robili. Byli tacy, którzy nazwisko zmarłego podali już 40 minut po wypadku, wcześniej niż o zdarzeniu dowiedziała się rodzina. I nie zawahali się pokazać zdjęć i filmów pokazujących worek z ciałem.
"Dziennikarstwo to zawód, który wymaga szczególnej wrażliwości. I czegoś, co może już jest lekko staroświeckie, ale chyba nadal niezbędne, żeby nazywać się reporterem, a nie dziennikarską hieną. Chodzi o przyzwoitość" - komentował Piotr Wesołowski.
Wszystkie komentarze