To propozycja Sylwii Madalińskiej:
Gdy pragnę fajnej wycieczki, biorę mapy znakowanych szlaków turystycznych i coś wybieram. Dobrze, żeby była to pętla, do której startu docieramy samochodem, którym potem wracamy. Taka wycieczka, jaką przestawiam poniżej NIC nie kosztuje, oprócz dostania się do przedmieść Wolborza i powrotu stamtąd do domu. W plecak bierzemy kanapki i termos, butelkę z wodą. Na trasie spotykamy co najmniej jeden wiejski sklepik oraz knajpkę nad brzegiem Zalewu, gdyby czegoś nam zabrakło.
Wokół Zalewu Sulejowskiego biegnie ścieżka rowerowa im. Zygmunta Goliata. W centrum Wolborza startują dwa szlaki tzw. łącznikowe - czarne, którymi można dotrzeć do owej ścieżki, a zarazem i do Zalewu. Kolor szlaku nie ma nic wspólnego z jego "trudnością". Jest to zwykła droga przez lasy, wsie itp. Jedna dociera do Lubiaszowa (nazywa się W-1), druga - do Leonowa (W-2). Każda ma po 10 km długości. Wpadłam na myśl, by wystartować w Wolborzu, przejść W-1, potem odcinek Lubiaszów-Leonów pokonać ścieżką Zygmunta Goliata wzdłuż brzegów Zalewu (ok. 5 km) i wrócić do Wolborza za pomocą W-2. Razem - 25 kilometrów.
Do Wolborza pojechałam samochodem (40 km). Nie wjeżdżam do miasta, parkuję niedaleko węzła wolborskiego, przy lesie, i szukam na drzewach znaków szlaku. Oceniłam czas potrzebny na pieszą wędrówkę na 9 godzin. Brałam pod uwagę dłuższy postój nad wodą, mniejsze odpoczynki, jak również to, iż trasa na mapie mogła być o kilometr-dwa zaniżona. A wiecie, ile w rzeczywistości ta wycieczka mi zajęła? Równe 6 godzin! Szłam jednak sama i maszerowałam dosyć raźno. Myślę, że 7 godzin będzie w sam raz dla przeciętnej paczki piechurów.
Droga z Wolborza do Lubiaszowa (W-1 : Wolbórz - Żarnowca Mała - Żarnowca Duża - Stary Lubiaszów - Nowy Lubiaszów) zajęła mi równe dwie godziny. 10-minutowy, ale mocny deszczyk zastał mnie w sklepiku przy pewnym skrzyżowaniu. Przeczekałam go po sklepikowym parasolem i to był mój jedyny postój do samego Bronisławowa. Oba Lubiaszowy to już cywilizacja; przeurocze posiadłości, zarówno domki letniskowe jak i całoroczne. A te wymuskane ogródki! Bajka!
W Nowym Lubiaszowie fragmentem ścieżki Z. Goliata, skręcam w kierunku zbiornika wodnego i po 45 minutach dochodzę do Bronisławowa. Woda bardzo ciepła, bardzo ładne kąpielisko, piaseczek, czyściutko. Spędziłam tam równą godzinę. Zjadłam kanapki, długo brodziłam, obserwując mniejsze i większe ryby (nawet taki półmetrowe, słowo daję!).
Niedaleko za Bronisławowem wkraczam na W-2 (Leonów-Dębsko-Golesze-Modrzewek-Wolbórz). Najpiękniejszy odcinek całej wędrówki to ostatnie 6-7 kilometrów - okolice wsi Modrzewek i jej przysiółków. Pofalowany krajobraz, feeria barw na łąkach, bocianie gniazda. Jakieś 3 km przed końcem wędrówki około kwadrans leżę pod drzewem, jest cudownie. Idę dalej.
Zegarek okrutnie daje mi do zrozumienia, że całą trasę przeszłam w 6 godzin, PONAD GODZINĘ spędzając na postojach i leżeniu. Tak więc moje tempo to średnio 5 km/h. Myślałam, że będę na szlaku do wieczora, a tu masz babo placek.
Wszystkie komentarze