Zacznijmy od sklepu stacjonarnego. Akurat pod ręką mamy paragon z Kauflandu. Na nim lista produktów, które składają się na przeciętne zakupy dla dwójki osób na tydzień. Trochę owoców i warzyw, nabiału, mięsa, ryb, pieczywa. Nie ma chemii gospodarczej, alkoholu ani słodyczy. Kwota na rachunku to 86,92 zł.
Rajd po sklepach zaczynamy od wirtualnego Tesco. Zanim zaczniemy dodawać zakupy do koszyka, musimy się zarejestrować albo zalogować jeśli mamy już konto. Podczas rejestracji musimy podać swoje dane osobowe jak imię, nazwisko, adres zamieszkania. Opcjonalnie możemy podać numer karty klubowej, na której będziemy zbierać punkty, które zamieniane są na kupony promocyjne. Pierwszy problem na jaki trafiamy, to brak w asortymencie mleka bez laktozy. Wybieramy więc zwykłe. Nie ma także mieszanek owoców morza, zastępujemy je krewetkami o takiej samej wadze, jak ta z rachunku ze sklepu stacjonarnego. Pozostałe produkty udaje się wybrać albo dokładnie takie same, albo bardzo podobne. Koszt samych produktów to 114,84 zł. Do tej kwoty trzeba doliczyć koszt dostawy. Ten zaczyna się od 6,48 zł za dowóz w godzinach wczesnopopołudniowych (13-16). Pomiędzy 8 a 11 koszt wzrasta do 10,48 zł. Zakupy robimy w piątek rano, nie ma już możliwości dostawy w tym samym dniu. Najwcześniej możemy otrzymać je w sobotę rano. Najtaniej zakupy będą kosztowały 121,32 zł. To aż o 34 zł więcej niż w sklepie stacjonarnym.
Aby zacząć wrzucać zakupy do koszyka, wystarczy podać kod pocztowy miejsca, dokąd mają zostać dostarczone. Zaczynamy więc szaleństwo między wirtualnymi półkami. I już po chwili pojawia się problem. W sklepie nie ma bananów. Problematyczne okazują się również pomidorki koktajlowe. Zamiast nich musimy wybrać albo zwykłe pomidory, albo dużo droższe pomidory śliwkowe. Nie znajdujemy też bułek do burgerów. Mimo to wartość koszyka wynosi 124,66 zł. W Piotrze i Pawle zamówione produkty możemy dostać tego samego dnia, gdy złożono zamówienie. Kurier rozwozi przesyłki aż do godziny 22. Dostępność poszczególnych przedziałów czasowych jest podana na stronie. W przypadku naszego zamówienia koszt dostawy wynosi 10 zł. Gdyby nasze zakupy kosztowały powyżej 150 zł, wtedy dostawa byłaby gratis.
W Almie24 zakupy również zaczynamy od podania kodu pocztowego. System sprawdza czy zakupy mogą zostać dostarczone pod wskazany adres i jeśli tak, to możemy zaczynać. Tutaj także problematyczne okazuje się mleko bez laktozy. Jest w asortymencie, ale w wyjątkowo wysokich cenach powyżej 5 zł za litr. Zadowalamy się więc normalnym mlekiem w przeciętnej cenie. Ciekawą opcją jest możliwość wyboru czy zamawiana wędlina oraz ser mają być w plastrach czy w kawałku. Dotyczy to oczywiście tylko produktów na wagę. Razem koszt produktów to 128,58 zł. W Almie24 darmową dostawę możemy mieć już za zakupy powyżej 50 zł. Na przykład w niedzielę między 12 a 18. Gdyby koszt naszych zakupów nie przekroczyły 50 zł, za dowóz zapłacilibyśmy 14,90 zł. Alma24 oferuje również darmowy odbiór zakupów w sklepie przy ul. Kilińskiego 122-128.
Po podaniu łódzkiego kodu pocztowego na stronie Frisco.pl dowiadujemy się, że "pod podany adres nie możemy dostarczyć produktów wymagających potwierdzenia wieku odbiorcy lub przewożenia w specjalnych warunkach (m.in. alkoholu i wyrobów tytoniowych, artykułów w szklanych pojemnikach, mięsa, mrożonek), dlatego je ukryliśmy". Mięso i mrożonki odpadają? Zobaczmy co w takim razie możemy kupić. Produkty sypkie, przetwory, pieczywo, warzywa, owoce, nabiał i wędlinę. Dorzucamy też mrożone krewetki, które wcale nie są ukryte na liście produktów do zamówienia. Kwota do zapłaty to 143,90 zł. Jeśli mieszkamy w Warszawie i okolicach nasze pierwsze zamówienie zostanie dostarczone bezpłatnie. Jeśli nie, musimy za nie zapłacić 9,99 zł. Przy takiej opcji nasze zakupy kosztują więc niż w sklepie stacjonarnym o 66,97 zł. Chyba, że dorzucimy do koszyka coś za 6,10 zł i wartość zamówienia przekroczy 149,99 zł. Wtedy nasze zakupy przyjadą do nas bezpłatnie. Ale uwaga! Ponieważ zakupy jadą z daleka, trzeba uważnie czytać zasady zamawiania niektórych produktów. Na przykład świeże pieczywo albo wybrane warzywa nie są dostarczane w niedzielę.
Mieszkając w Łodzi możemy jeszcze zrobić e-zakupy na internetowej platformie E.Leclerc. Niestety nie kupimy na niej na przykład mleka. Ponieważ wysyłka odbywa się z Radomia, droga do Łodzi mogłaby okazać się dla niego zbyt długa. Świeże produkty nie są wysyłane dalej niż na 20 km. Nie kupimy więc sera, ryb, świeżego pieczywa ani produktów z cukierni. Niestety nie kupimy również bananów, marchewki, sałaty czy pomidorów. To znacznie skraca naszą listę zakupów. Za pozostałe zakupy musimy zapłacić 53,32 zł. Sporo jak za 9 produktów (z 24 z oryginalnej listy). Do tego dochodzą wysokie koszty dostawy: 18 zł. E.Leclerc to ciekawa opcja dla mieszkańców Radomia, ale niekoniecznie Łodzi.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze