Dariusz Joński, były poseł SLD poleca plaże nad Bałtykiem
Rowy to mała, urokliwa osada rybacka między Łebą a Ustką, między Bałtykiem a Jeziorem Gardno, na zachodniej granicy Słowińskiego Parku Narodowego. Dariusz Joński po raz pierwszy pojechał do Rowów, kiedy miał 5 lat i od 32 lat zawsze tam wraca. - Z dzieciństwa pamiętam mamę z kanapkami i termosem, tatę zielonego na twarzy od dmuchania materaca i nas, miotanych dreszczami po zimnej kąpieli, budujący fortecę na brzegu. Później, kiedy przyjeżdżaliśmy z Małgosią, aby aktywnie spędzić urlop biegając brzegiem morza 17 km do Ustki. Teraz przyjeżdżamy z naszą Laurą, która również pokochała Rowy i nasz Bałtyk - wspomina Dariusz Joński.
Dlaczego to jego magiczne miejsce na wakacje? - Plaże w Rowach są szerokie i długie. Piasek biały, drobny i czysty. Piękny Słowiński Park Narodowy z ruchomymi wydmami. Powietrze jakiego nie ma nigdzie na świecie. Żadne inne morze tak nie wygląda, nie pachnie, nie szumi. I kolor! I zachody słońca! Bałtyk wydaje się okrutny i bezlitosny, budzi respekt. Żadne morze, nad którym byłem, nie może równać się z naszym - rozmarza się Dariusz Joński.
Wszystkie komentarze