Radni przeszkadzają?
W 2016 roku łódzcy radni złożyli 950 interpelacji. W ocenie Krzysztofa Piątkowskiego, wiceprezydenta miasta i mecenasa Marcina Górskiego, dyrektora wydziału prawnego Urzędu Miasta, to zdecydowanie za dużo. Bo są urzędnicy, którzy zajmują się tylko odpowiadaniem na nie.
- Każdego dnia urzędnicy musieli więc odpowiedzieć na cztery z nich. Przygotowanie odpowiedzi na niektóre z nich mogło zająć trzy godziny. Ale innym należało poświęcić więcej czasu. Uśrednijmy więc i przyjmijmy, że każda pochłonęła cztery godziny. To oznacza, że tylko przygotowując odpowiedzi na interpelacje, musielibyśmy utrzymywać dwa etaty w tym celu, co daje koszt nawet kilku tysięcy dziennie - wyliczał mecenas Górski.
- To skandaliczna konferencja. Panowie powinni wziąć się do roboty, a nie narzekać, że radni wykonują swoje obowiązki. Mówiący o tym urzędnicy z nominacji są groteskowi. Gdyby zabrali się za pracę, mniej byłoby skarg, a dzięki temu mniej interpelacji - ocenił Sebastian Bulak, szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
Wszystkie komentarze