Kamienica pod adresem 6 Sierpnia 10 na szczęście była pustostanem, nikt nie mieszkał w niej od lat. Tyle tylko że przylega do niej budynek z Wólczańskiej 41, w którym mieszkają ludzie. - Żyjemy tutaj jak na bombie - mówi "Wyborczej" jeden z mieszkańców.
Bartłomiej Derdzikowski
- To już kolejna katastrofa. W styczniu posypała się góra, zniszczyła mojemu sąsiadowi samochód. Teraz zawaliła się reszta - opowiada inny.
Część budynku spadła na teren sąsiedniej nieruchomości. Gruz zniszczył m.in. stalową bramę drugiej kamienicy.
W listopadzie 2015 roku zawaliła się kamienica przy Sienkiewicza/Tuwima. W budynku, który należy do prywatnego właściciela, prowadzone były prace remontowe. Na szczęście żadnej z pięciu przebywających w środku osób nic się nie stało.
MARCIN STĘPIEŃ
Dziś kamienica jest załatana. Trwa też sprawa w sądzie. Samowola budowlana, prace remontowo-budowlane prowadzone bez zezwoleń, dokumentacji technicznej i nadzoru osób mających odpowiednie uprawnienia. To główne zarzuty, za jakie na ławie oskarżonych usiadły trzy osoby.
Zanim przypomnimy katastrofy z ostatnich miesięcy, cofniemy się o 10 lat. Dramat, który rozegrał się przy placu Zwycięstwa, wciąż pamięta wielu łodzian.
Świadkowie zdarzeń pamiętają wielki huk,a później widok pękających ścian. Tego dnia tuż po godz. 12 runęła trzykondygnacyjna część pofabrycznego budynku przy placu Zwycięstwa.
W chwili katastrofy było tam kilkadziesiąt osób, głównie pracownicy biurowi mieszczącego się pod tym adresem oddziału ZUS-u. Większości udało się uciec. Dwie kobiety jednak zginęły, a pięć osób zostało rannych. W tym czasie w pobliżu budynku były prowadzone prace z użyciem koparki. Z późniejszych ustaleń prokuratury wynikało, że budynek był w bardzo złym stanie technicznym - a zwłaszcza ściana, która się zawaliła.
Fot. Małgorzata Kujawka / AG
Kamienica przy ul. Zielonej 48 przez lata była pustostanem. Wisiała tam nawet tabliczka z informacją, że budynek grozi zawaleniem. W lipcu 2014 roku, krótko po godz. 11, przechodnie usłyszeli łoskot rozpadających się murów. Zawaliła się ściana między drugim a czwartym piętrem od strony podwórka. - Natychmiast po otrzymaniu zgłoszenia na miejsce katastrofy ruszyły służby miejskie. My - z psami wyszkolonymi do przeszukiwania gruzowisk i kamerami - opowiadał zastępca dyżurnego operacyjnego straży pożarnej. - Nikogo w gruzach nie znaleźliśmy, nie mamy też informacji o ewentualnych poszkodowanych.
MAŁGORZATA KUJAWKA
2 marca wieczorem 2015 roku zawalił się dach kamienicy przy ul. Kilińskiego 129. Nadzór budowlany zdecydował, że trzeba ją rozebrać. Budynek został wykwaterowany w 2008 roku.
MAŁGORZATA KUJAWKA
Dosłownie dwa dni później alarm wszczęli lokatorzy kamienicy z ul. Wschodniej 69, po tym, jak zobaczyli pęknięcie na północnej szczytowej ścianie budynku. W jednym z mieszkań spadł tynk razem z tapetą. Wszystkich lokatorów ewakuowano, miejsce zabezpieczyli policjanci i strażacy. Fragment ulicy Wschodniej - od Narutowicza do Jaracza - zamknięto. Pęknięcie powstawało od dłuższego czasu, pod wpływem wilgoci i grzyba, który atakował budynek.
MARCIN STĘPIEŃ
Eksperci postanowili, że pięć rodzin nie może wrócić do swoich mieszkań. - Całemu budynkowi nie grozi katastrofa budowlana - mówił wtedy Stefan Gajewski, inspektor nadzoru budowlanego. - Natomiast prawdą jest, że ściana północna może się osunąć. Dlatego nakazaliśmy wspólnocie mieszkaniowej zabezpieczenie tej ściany - stemple na wysokości parteru i pierwszego piętra oraz wypełnienie szczeliny betonem.
20 marca 2015 roku około godz. 17 straż pożarna została zaalarmowana, że zawaliła się część kamienicy przy ul. Wólczańskiej 260.
Budynek był przeznaczony do rozbiórki, nikt w nim nie mieszkał, choć podobno schronienia w nim szukali bezdomni. O sytuacji powiadomili mieszkańcy sąsiedniej kamienicy, którzy usłyszeli trzask pękających stropów.
Tomasz Stańczak
Na miejsce przyjechały gaśnicze i techniczne zastępy straży pożarnej, policja i pogotowie. Według wstępnych ustaleń w trzykondygnacyjnym budynku zawaliły się stropy dwóch pięter. Do zagrożonej katastrofą kamienicy ratownicy zaglądali za pomocą podnośnika przez okna. Na miejsce wysłano specjalistyczną grupę z psami wyszkolonymi w poszukiwaniu ludzi. Nikogo nie znaleziono. Cała kamienica groziła zawaleniem i Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego zdecydował o jej rozebraniu co pierwszego piętra. Długo zablokowany był przejazd ulicą Wólczańską w obu kierunkach między ul. Pabianicką i Sieradzką.
Niedługo potem, bo w kwietniu, zapadł się dach zabytkowego budynku przy ul. Wólczańskiej 17, czyli słynnej Szuflandii. Juliusz Machulski kręcił w nim film ''Kingsajz''.
Na szczęście kamienica nie zawali się całkowicie, co było bardzo realne. Niedawno przejęła ją Łódzka Spółka Infrastrukturalna i budynek ma zostać wyremontowany.
MAŁGORZATA KUJAWKA
W maju 2015 roku pękła jedna ze ścian kamienicy przy ul. Zielonej 6. Nie trzeba było ewakuować mieszkańców, bo budynek - z powodu trwającego właśnie remontu w ramach programu ''Mia100 kamienic'' - stał pusty. Konieczne okazało się jednak odgrodzenie go od przechodniów. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego najpierw podjął decyzję o wyłączeniu chodnika wzdłuż kamienicy, a później o rozbiórce dwóch kondygnacji lewej oficyny kamienicy przy ul. Zielonej 6.
MARCIN STĘPIEŃ
Kamienicy groziło zawalenie i trzeba było rozbierać ręcznie. Z tego powodu zamknięta dla ruchu była ulica Zielona.
13 listopada 2015 roku zawaliła się ściana kamienicy na rogu ulic Piwnej i Wrześnieńskiej.
Do wypadku doszło podczas prac rozbiórkowych. W budynku uwięzionych zostało dwóch robotników. W trakcie akcji ratunkowej uwolniono ich z grożącego zawaleniem budynku. Jeden z mężczyzn został ranny. Ze złamaną nogą trafił pod opiekę ratowników medycznych.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze