Piotr Rogucki, piosenkarz, wokalista zespołu Coma
W podstawówce miałem mocno zaangażowanego matematyka, który kazał nam przepisywać znajdujący się na końcu dzienniczka 'Kodeks ucznia'. Musieliśmy robić to po 100 razy, aż w końcu rodzice zwołali specjalne zebranie. Nie zmienia to faktu, że Sęczkowski był przez nas bardzo lubiany. Czasami zapraszał nas po lekcjach na strzelnice do Parku na Zdrowiu (Park im. Józefa Piłsudskiego - przyp. red.). Nie był żadnym militarystą, chciał nam po prostu pokazać, jak można spędzać czas wolny. Pod koniec ósmej klasy odszedł z naszej szkoły i przeniósł się do liceum. Odwiedziliśmy go z kolegami. Zawsze był w 100 proc. pewny swego i przekonany do, tego co robi, więc gdy już zwiedził z nami liceum, usiadł i zaczął opowiadać: 'Kończycie podstawówkę, to ważny moment. Ty Michał będziesz biznesmenem. To widać, że masz smykałkę. Pewnie będziesz miał własną firmę'. Do drugiego Michała powiedział: 'Ty masz talent do języków. W Polsce długo nie posiedzisz. Cieszę się, że takiego ucznia wychowałem'. W końcu popatrzył na mnie, pokiwał głową i mówi: 'A ty Rogucki jesteś taka zwykła, polska klucha' - co mniej więcej miało oznaczać, że nic ze mnie nie będzie. Zrobiło mi się dziwnie, ale takie sytuacje były dla mnie motywujące. Dwa lata później zupełnie przypadkowo trafiliśmy na siebie podczas spektaklu teatru amatorskiego 'Pod Lupą' w łódzkim Domu Kultury. Nigdy nie zapomnę jego oczu, gdy zobaczył mnie na scenie. Musiał być bardzo zdziwiony, że ta polska klucha jest w stanie funkcjonować w świecie artystycznym.
Wszystkie komentarze