Wyskakiwanie z gogli
- Przychodzą do nas ludzie, którzy mają za sobą przejście kilkunastu escape roomów. Chcą czegoś więcej i my im to dajemy - mówi Bartosz Gajdziński, jeden z właścicieli niedawno otwartego przy ul. Piotrkowskiej 120 Virtual House. Salon wirtualnej rzeczywistości to hit. Na Facebooku ma wystawionych 151 recenzji. 150 z nich przyznaje im maksymalną ocenę 5 gwiazdek. Na gości czekają cztery strefy, w których znajduje się dziewięć stanowisk z okularami do łączenia się z wirtualną rzeczywistością. Możliwości są nieograniczone. Spacer po stacji kosmicznej, lot w nieważkości, wyścigi F1, wspinaczka wysokogórska, pojedynki rodem z Dzikiego Zachodu, a nawet obrona planety przed inwazją obcych. Wyskakiwanie z gogli to standard, gdy odwrócimy się, a za nami znajduje się twarz zakrwawionego zombi. Reakcja na wspinaczkę to szukanie oparcia. Zdarza się, że onieśmieleni wysokością uczestnicy zabawy klękają. Jadący kolejką górską spinają mięśnie mimo, że siedzą wygodnie w fotelu. Impulsywne zachowanie, wrzaski i krzyki to standard. To, że zakładając gogle stoimy na ziemi, nie robi różnicy. Do oszukania zmysłów wystarczy, gdy potem spojrzymy pod nogi, nie widać podłoża. - Możemy otworzyć teledyski nagrane w technologii 360 stopni i wtedy cała akcja dzieje się wokół nas. Mamy film, w którym wskakujemy do oceanu z rekinami. W trakcie nagrania jedną z kamer ugryzł rekin. Oglądając to mamy wrażenie jakby ugryzł nas w głowę. Za pierwszym razem ściągnąłem okulary i stwierdziłem, że to już za dużo - opowiada Mateusz Nowacki z Virtual House.
Aleksandra Wdowińska dodaje: - Niesamowite doznania. W ciągu godziny jechałam na kolejce, wspinałam się na skałce, pływałam w morzu, leciałam nad wodospadem! Godzinna mieszkanka adrenaliny, relaksu i strachu za małe pieniądze!
Koszt godzinnej zabawy w Virtual House to od poniedziałku do czwartku - 29 zł. W pozostałe dni 39 zł.
Łukasz Majchrowicz
Wszystkie komentarze