W hitlerowskim duchu. Litzmannstadt w budowie
Łódź jest wyzwaniem. Galimatias ulic, fabryk i kamienic urósł w kilka dziesięcioleci, nie myśląc o niczym innym jak tylko o coraz szybszym puchnięciu. Architekci i urbaniści od 100 lat próbują nieco przystrzyc tę miejską dżunglę, aby była nieco bardziej zdatna do życia. Ale że Łódź nigdy nie była pieszczochem rządów, zwykle nie mogła liczyć na wsparcie śmiałych przedsięwzięć - obojętnie, czy modernistycznych, nazistowskich, czy socrealistycznych. Z wielu z nich pozostały tylko szkice i zdjęcia makiet.
Błażej Ciarkowski, architekt i historyk sztuki, zebrał najważniejsze projekty w książce "Łódź, która nie powstała". Książkę - z której można się z niej dowiedzieć, jaka Łódź nas ominęła - wydał w 2016 r. Dom Wydawniczy Księży Młyn.
Najbardziej na wyobraźnię działają śmiałe koncepcje, mające za jednym zamachem odmienić ogromne przestrzenie miasta.
Do takich należał pomysł przekształcenia Łodzi, a właściwie Litzmannstadt, w hitlerowskim duchu. Władze okupacyjne podczas drugiej wojny światowej stworzyły plany, które zakładały wzniesienie nowego centrum administracyjnego wzdłuż dzisiejszych al. Mickiewicza i Piłsudskiego. Na wysokości parku Poniatowskiego nad krajobrazem dominowałaby hala ludowa mogąca pomieścić 150 tys. ludzi (prawie 11 razy więcej niż Atlas Arena). Przed budowlą z ogromną kopułą rozciągałby się plac Manifestacji - doskonały dla defilad i innych propagandowych przedsięwzięć. Dalej na wschód - na rogu z Piotrkowską - powstałby kolejny plac wraz z ratuszem, który wraz z wieżą mierzyłby 120 m (dla porównania bloki łódzkiego Manhattanu mają maks. 78 m), a przed nim pomnik generała Karla Litzmanna. Naziści chcieli też radykalnie odmienić Bałuty, zrównując starą zabudowę z ziemią, a także wybudować dwa stadiony sportowe.
Trudno nawet zgadywać, ile pieniędzy i czasy zajęłoby zrealizowanie całego totalnego planu. "Na szczęście większość architektonicznych wizji z lat 1939-1945 pozostała jedynie na papierze i obecnie stanowi jedynie świadectwo ambicji totalitarnego reżimu" - pisze Ciarkowski.
"Nazistowska Łódź. Niezrealizowane plany Niemców" - czytaj więcej na ten temat.
Wszystkie komentarze
Niech jakiś smartfoniarz mediaworker pojedzie na Śląską i porobi kilka zdjęć w jakim stanie jest jezdnia, może niech pojedzie rowerem na Szczecińską - to będzie wyprawa i niech opisze drogę "po drodze" i samą drogę docelową...
Napiszcie że udało się, coś wyrosło na Błoniach obok botanika, trawa, miejsce schronienia dla ptaków i ssaków i że właśnie golą "na zapałkę. Napiszcie że w tym samym miejscu które miało być niezabudowane właśnie budują cztery wielkie budynki...
Szczecińską na rowerze? Chcesz mieć człowieka na sumieniu? Przecie tam się nie da inaczej jechać niż środkiem, dobrze jeśli swojego pasa. A to obraża prawie każdego kierowcę pędzącego tam na kolację.
Jak jakiś smartfonowy dziennikarz chce zrobić coś dobrego to niech coś zrobi. Kuźwa odgrzewanie kotletów sprzed kilku ładnych lat?
żal.pl