Transakcję zawarli na pełnym morzu. Holender chciał mu sprzedać jacht za złotówkę. "Seba" miał przy sobie tylko funta, więc nadpłacił. Ale był jeszcze jeden szkopuł: jacht utknął w lodach Antarktydy.
- Do tego wszystkiego, co dla Łodzi zrobiłem w górach, chciałbym dołożyć jeszcze jedną cegiełkę. By Łódź była też na biegunie - mówi Piotr Pustelnik, himalaista i podróżnik
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.