Ralph wiedział, że to może być ostatnia akcja. Wraz z innymi strażakami nie wahał się ratować ludzi w porcie w Bejrucie, choć śmierć była niemal pewna. Gdy rozkaz do wyjazdu dostał Aleksander, strażak z Łodzi, nie myślał o strachu. "Strażak ma być dla ludzi, gdy dzieje się najgorsze".
15 ratowników ze Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej "ŁÓDŹ" jest gotowych, by pomóc w przeszukiwaniu gruzów w Bejrucie. We wtorkowym wybuchu w stolicy Libanu zginęło przynajmniej 100 osób, a kilka tysięcy zostało rannych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.