"Nic nie widziałem, nic nie słyszałem, nic nie wiem" - mówi dementywny dziadek, opuszczając salę bankietową z portretem Jana Pawła II pod pachą. Nie będzie uzdrowienia bez wysłuchania głosu ofiar - o tym opowiada "Festen", świetny spektakl dyplomowy studentów Szkoły Filmowej w Łodzi.
Teatr Nowy. Juliusz Chrząstowski: - Rozumiem, o czym Loman mówi, kiedy skarży się na życie w drodze: w domu jesteś wiecznie gościem, a jak przyjeżdżasz na dłużej, to i synowie są zdziwieni, i koty są zdziwione.
Spektakl Anny Mazurek i Remigiusza Brzyka, na który zaprasza Teatr Nowy w Łodzi, jest formą agitacji - i nie piszę tego z przyganą, lecz z nadzieją. Dziś, w Łodzi, nie sposób przyglądać się tej scenicznej opowieści o 1968 roku bez powracających myśli o polskich marszach kobiet i innych zbiorowych protestach, które wyszły poza ramy buntu pokoleniowego.
- Ania napisała superscenę pokazującą strach, który czuje manifestująca dziewczyna. Jest w "1968. Biegnij, mała, biegnij" sporo aluzji skłaniających do refleksji - mówi reżyser Remigiusz Brzyk. - Ze sceny nie pada żadna nazwa partii, ale widzowie na pewno o jednej będą myśleć.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.