W 1976 r. nominację Amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny dostała ?Ziemia obiecana? w reżyserii Andrzeja Wajdy. W skutecznym ubieganiu się o Oscara przeszkodziły jednak zarzuty dotyczące przedstawienia relacji polsko-żydowskich. Jako pierwszy krytycznie zrecenzował film ?Le Monde?, a ocena dotarła za ocean. Ostatecznie nagroda trafiła do japońsko-radzickiej produkcji ?Dersu Uzała?.
Produkcja trzygodzinnej ?Ziemi obiecanej? kosztowała ponad 30 milionów ówczesnych złotych, podczas gdy koszty te w przypadku zwykłego filmu zamykały się na ogół w przedziale 6-10 milionów. Zdjęcia realizowano w 94 obiektach z udziałem ponad 50 aktorów i setek statystów. Trwały 86 dni. Jednocześnie pracowały dwie, a czasem trzy ekipy. Główną kierował naturalnie Andrzej Wajda, pozostałymi Andrzej Kotkowski i Jerzy Domaradzki. Operatorami byli Witold Sobociński i Edward Kłosiński.
- Zaczęła się wspaniała przygoda z miastem, które każdego dnia odkrywało przed nami coraz to nowe fragmenty swojej niezwykłej przeszłości. Znałem Łódź. W czasie studiów mieszkałem tam przez cztery lata, ale nigdy nie polubiłem tego miasta. Teraz brało odwet za moją obojętność z tamtych lat - wspominał Wajda. - Kiedy film nominowano do Oscara, najbardziej zawzięte spory w Hollywood budziło pytanie: ile to wszystko, co widać na ekranie, musiało kosztować. Dla filmu historycznego buduje się z reguły dekoracje lub adaptuje istniejące obiekty, dostawiając pewne fragmenty tak, by zasłonić współczesność. Tymczasem w Łodzi istniała ciągle dawna, dziewiętnastowieczna zabudowa z ogromnymi, trwającymi w niezmienionym stanie od początku wieku fabrykami, na których terenie znajdowały się dworce kolejowe, pałace i składy, tworząc całe kompleksy odgrodzone murem od reszty miasta. To bogactwo nie kosztowało nic, było do wzięcia, czekało tylko na nasz film. Scenograf Tadeusz Kosarewicz przy pomocy Macieja Putowskiego uzupełnił jedynie z nadzwyczajną pomysłowością brakujące fragmenty.
Andrzej Wajda, oprócz ?Ziemi obiecanej? ma na swoim koncie jeszcze dwie nominowane do Oscara produkcje - ?Człowieka z żelaza? i ?Katyń?. Wszystkie filmy walczyły o statuetkę w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.
W 1976 r. nominację Amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny dostała "Ziemia obiecana" w reżyserii Andrzeja Wajdy. W skutecznym ubieganiu się o Oscara przeszkodziły jednak zarzuty dotyczące przedstawienia relacji polsko-żydowskich. Jako pierwszy krytycznie zrecenzował film "Le Monde", a ocena dotarła za ocean. Ostatecznie nagroda trafiła do japońsko-radzickiej produkcji "Dersu Uzała".
Produkcja trzygodzinnej "Ziemi obiecanej" kosztowała ponad 30 milionów ówczesnych złotych, podczas gdy koszty te w przypadku zwykłego filmu zamykały się na ogół w przedziale 6-10 milionów. Zdjęcia realizowano w 94 obiektach z udziałem ponad 50 aktorów i setek statystów. Trwały 86 dni. Jednocześnie pracowały dwie, a czasem trzy ekipy. Główną kierował naturalnie Andrzej Wajda, pozostałymi Andrzej Kotkowski i Jerzy Domaradzki. Operatorami byli Witold Sobociński i Edward Kłosiński.
- Zaczęła się wspaniała przygoda z miastem, które każdego dnia odkrywało przed nami coraz to nowe fragmenty swojej niezwykłej przeszłości. Znałem Łódź. W czasie studiów mieszkałem tam przez cztery lata, ale nigdy nie polubiłem tego miasta. Teraz brało odwet za moją obojętność z tamtych lat - wspominał Wajda. - Kiedy film nominowano do Oscara, najbardziej zawzięte spory w Hollywood budziło pytanie: ile to wszystko, co widać na ekranie, musiało kosztować. Dla filmu historycznego buduje się z reguły dekoracje lub adaptuje istniejące obiekty, dostawiając pewne fragmenty tak, by zasłonić współczesność. Tymczasem w Łodzi istniała ciągle dawna, dziewiętnastowieczna zabudowa z ogromnymi, trwającymi w niezmienionym stanie od początku wieku fabrykami, na których terenie znajdowały się dworce kolejowe, pałace i składy, tworząc całe kompleksy odgrodzone murem od reszty miasta. To bogactwo nie kosztowało nic, było do wzięcia, czekało tylko na nasz film. Scenograf Tadeusz Kosarewicz przy pomocy Macieja Putowskiego uzupełnił jedynie z nadzwyczajną pomysłowością brakujące fragmenty.
Andrzej Wajda, oprócz "Ziemi obiecanej" ma na swoim koncie jeszcze trzy nominowane do Oscara produkcje - "Panny z Wilka", "Człowieka z żelaza" i "Katyń". Wszystkie filmy walczyły o statuetkę w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.
Wszystkie komentarze