Nie tak łódzki chirurg i jego żona, oboje już po siedemdziesiątce, wyobrażali sobie spokojne życie pośród drzew w małej miejscowości pod Łodzią.
- Samochody rozjeżdżają trawniki, ludzie parkują gdzie popadnie, widać, że jest wielu niedzielnych kierowców - mówi pan Mateusz z Tuszyna, który wybrał się we Wszystkich Świętych na cmentarz Doły oraz na nekropolię przy Kurczakach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.