Oficjalnie pracownicy socjalni łódzkiego MOPS od 1 sierpnia już nie strajkują. W praktyce do pracy wróciło 65, którzy strajkowali, 44 poszło na urlopy, a 144 jest na zwolnieniach.
- Normalnie dostaję zasiłek w połowie miesiąca. W maju nie dostałam. Gdyby nie pomoc stowarzyszenia, które robi paczki żywnościowe, nie miałabym czym nakarmić dzieci - mówi pani Joanna. To efekt strajku pracowników MOPS w Łodzi?
Pracownicy terenowi z łódzkiego MOPS-u strajkują od sześciu tygodni. Zapowiadali eskalację działań. Teraz odwołują zaplanowane na czwartek (2 czerwca) i piątek (3 czerwca) blokowanie ruchu tramwajów w centrum miasta.
- Mówią, że jesteśmy fundamentem pracy społecznej i właśnie ten fundament zaczął się kruszyć - mówi jedna z uczestniczek strajku pracowników socjalnych, który trwa od trzech tygodni. 65 proc. z nich zarabia najniższą krajową, choć, jak mówią, ich praca nigdy się nie kończy. Nawet podczas protestu.
- Spełnienie naszych postulatów kosztowałoby miasto 6 milionów złotych rocznie. Słyszymy, że na drodze stoi "Nowy ład", a inne związki zawodowe rozumieją trudną sytuację Urzędu Miasta Łodzi - mówią pracownicy socjalni, którzy rozpoczęli protest. Jak mówią, 65 proc. z nich, mimo długoletniego stażu, zarabia najniższą krajową.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.