Inicjatywa Mieszkańcy Łodzi Cała Naprzód, skupiająca najbardziej aktywnych społeczników, nabrała wiatru w żagle. Chce powalczyć o władzę na osiedlach.
Nie znalazła się ani jedna osoba, która chciałaby zostać członkiem zarządu albo Rady Osiedla Stoki - Sikawa - Podgórze. Coraz częściej mówi się o tym, że potrzeby osiedli w Łodzi, szczególnie te na obrzeżach miasta, są zaniedbywane.
Urząd chce przywrócić zadania ponadosiedlowe w budżecie obywatelskim. W ten sposób zabierze z osiedli pieniądze, których radni i władze miasta jeszcze niedawno bardzo bronili.
W żadnym innym dużym mieście w Polsce frekwencja w wyborach do rad osiedli nie była tak niska jak w Łodzi. Nigdzie indziej nie zanotowano też jej tak ogromnego spadku. Dlaczego do urn poszło tylko 4 proc. łodzian?
Zaledwie 4,2 proc. łodzian wybrało się na przeprowadzone w ostatnią niedzielę wybory do rad osiedli. Ponad 71 proc. miejsc zdobyli mieszkańcy spoza komitetów partyjnych.
W najbliższą niedzielę 7 kwietnia odbędą się wybory do rad osiedli. Nie wszystkich, bo w aż jednej trzeciej z nich chętnych jest tyle, ile miejsc. A to niejedyny powód, by spodziewać się niskiej frekwencji.
Koniec projektów ogólnołódzkich, możliwość głosowania na zadania z różnych osiedli i wprowadzenia trybu odwoławczego - to niektóre z rewolucyjnych zmian, które zaplanowano w budżecie obywatelskim. Konsultacje tak ważnej reformy przeprowadzane są jednak w dość kontrowersyjny sposób.
Radni miejscy zaskarżyli do sądu decyzję wojewody łódzkiego.
Czy unieważnienie przez wojewodę uchwały rady miasta sprawi, że 25 mln zł pozostanie we władaniu rad osiedli? I czy czeka nas kolejna rozprawa sądowa na linii wojewoda - magistrat?
- Władze miasta albo nie mają pomysłu na funkcjonowanie rad osiedla, albo wychodzą z założenia, że te niespecjalnie są im do czegoś potrzebne - mówi w rozmowie z "Wyborczą" Borys Martela, współtwórca zasad łódzkiego BO pracujący ostatnio w gdyńskim Laboratorium Innowacji Społecznych.
- Czujemy się oszukani - mówią osiedlowi radni, którym odebrano 25 mln zł na lokalne inwestycje. Urząd odpowiada, że jeśli ktoś oszukuje, to osiedlowi radni. I z rewolucji się nie wycofuje.
Reprezentanci rad osiedla napisali list do szefów PO, Nowoczesnej i SLD, w którym wytykają hipokryzję radnych należących do tej partii. I domagają się zwolnień w biurze ds. partycypacji społecznej
Rady osiedla nie przestają walczyć o zabrane im 25 mln zł. Do kolejnej odsłony sporu doszło w poniedziałek w urzędzie miasta.
Zmiany w partycypacji społecznej, radach osiedli i budżecie obywatelskim - to trzy główne założenia programu Partycypacja 3.0. - Zależy nam, żeby jeszcze bardziej zaangażować mieszkańców w decydowanie o mieście - przekonują pomysłodawcy.
Małe wnioski osiedlowe nie będą już rywalizować o zwycięstwo z miejskimi instytucjami - to jedna ze zmian w budżecie obywatelskim, jaką zapowiedziały władze Łodzi. Całość określają jednym słowem: rewolucja.
Radni osiedlowi chcą, by wojewoda uchylił uchwałę łódzkiej rady miasta, która zabrała im wszystkie pieniądze na inwestycje. I przekonują, że sposób jej przyjęcia naruszył wszelkie standardy demokratyczne. Obóz Hanny Zdanowskiej twierdzi zaś, że sprawa została upolityczniona.
W 2019 r. rady osiedli po raz ostatni wydadzą 25 mln zł na inwestycje. W kolejnym roku część pieniędzy zostanie przekazana na budżet obywatelski, a część - na realizację "planu dla osiedli", czyli przedwyborczej obietnicy Hanny Zdanowskiej i jej komitetu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.