Setki tysięcy popłynęły z łódzkiego magistratu na szkolenia i studia MBA oferowane przez Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie oraz prywatny Instytut Heweliusza.
Studia MBA, oferowane przez Instytut Heweliusza, okazały się przepustką do rad nadzorczych dla wielu łódzkich samorządowców. Niektórym za ten przywilej zapłaciły urzędy.
Wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka nie chce dłużej mierzyć się z nieprzychylnymi komentarzami związanymi z posiadaniem przez nią dyplomu z Collegium Humanum.
- Zmiany ustawowe z okresu rządów PiS spowodowały, że mając byle studia MBA, można już być członkiem zarządu, czy rady nadzorczej w spółkach. Ryzyko nadużyć wzrosło i dziś obserwujemy tego efekty - ekspert Fundacji Batorego.
- Jak nie ma regulacji, to ktoś może zrobić studia tygodniowe i nazwać je MBA - dr Sylwia Hałas-Dej z Akademii Leona Koźmińskiego komentuje wysyp programów w stylu Collegium Humanum.
- Podróżujemy między radami nadzorczymi w różnych miastach - przyznaje łódzki samorządowiec. Jeden z wielu, którym uprawnienia dały studia MBA oferowane przez Instytut Heweliusza.
- Nic nie wzbudzało moich podejrzeń - mówi Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprzewodnicząca zarządu krajowego Nowej Lewicy. Jest absolwentką studiów MBA na Collegium Humanum.
- Zapłaciliśmy za studia, poświęciliśmy na nie swój czas, a teraz są one kwestionowane - mówi wicemarszałek województwa łódzkiego Piotr Wojtysiak o aferze wokół Collegium Humanum.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.