Wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka nie chce dłużej mierzyć się z nieprzychylnymi komentarzami związanymi z posiadaniem przez nią dyplomu z Collegium Humanum.
- Zmiany ustawowe z okresu rządów PiS spowodowały, że mając byle studia MBA, można już być członkiem zarządu, czy rady nadzorczej w spółkach. Ryzyko nadużyć wzrosło i dziś obserwujemy tego efekty - ekspert Fundacji Batorego.
- Jak nie ma regulacji, to ktoś może zrobić studia tygodniowe i nazwać je MBA - dr Sylwia Hałas-Dej z Akademii Leona Koźmińskiego komentuje wysyp programów w stylu Collegium Humanum.
- Podróżujemy między radami nadzorczymi w różnych miastach - przyznaje łódzki samorządowiec. Jeden z wielu, którym uprawnienia dały studia MBA oferowane przez Instytut Heweliusza.
- Nic nie wzbudzało moich podejrzeń - mówi Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprzewodnicząca zarządu krajowego Nowej Lewicy. Jest absolwentką studiów MBA na Collegium Humanum.
- Zapłaciliśmy za studia, poświęciliśmy na nie swój czas, a teraz są one kwestionowane - mówi wicemarszałek województwa łódzkiego Piotr Wojtysiak o aferze wokół Collegium Humanum.
Studia MBA, oferowane przez Instytut Heweliusza, okazały się przepustką do rad nadzorczych dla wielu łódzkich samorządowców. Niektórym za ten przywilej zapłaciły urzędy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.