W Łodzi od trzech lat nie było miejskiego sylwestra. W tym roku jego funkcję przejął pokaz sztucznych ogni na rynku Manufaktury. Pokaz rozpoczął się równo o północy. Po zakończonym odliczaniu fajerwerki wybuchały przy dźwiękach "Sail" zespołu Awolnation. Później było m.in. "It's My Life" Bon Jovi i fragment ścieżki dźwiękowej "Piratów z Karaibów 3". Pokaz trwał nieco ponad dziesięć minut. Finałowe wystrzały rozświetliły niebo na wysokości 130 metrów, podobno można było dostrzec je nawet z Retkinii. W Manufakturze dla rodziców z dziećmi stworzono tej nocy specjalną bezpieczną strefę. Ta jednak właściwie nie była potrzebna - zdecydowana większość przybyłych zachowywała się kulturalnie. Zuchwali na teren Manufaktury przemycili zimne ognie. Zmarzniętych łodzian do domów rozwiozły pierwsze autobusy kursujące w nowym roku. Ustawione wzdłuż pełnej widzów ul. Zachodniej wyglądały imponująco. Z okazji pokazu dodatkowe kursy przygotowało MPK. Łódzka policja obliczyła, że pokaz na rynku Manufaktury oglądało około 3 tysięcy osób. Z tymi stojącymi na pobliskich ulicach było ich na pewno dużo więcej.
Wszystkie komentarze