- To nie jest robota przypadkowego imprezowicza ani pijanego amatora petard - uważają strażnicy ochrony przyrody. Żeby dostać się do tamy, którą zbudowały bobry, trzeba było użyć łodzi.
W czasie epidemii koronawirusa obroty taksówkarzy spadły o 90 proc. - Oczywiście, że wyjadę w sylwestra. Jestem w gotowości, żeby przewieźć ludzi z domówki, dowieźć alkohol czy to, czego zabraknie na stole - zapewnia Marian, taksówkaż z 30-letnim stażem. Od października godzinami czeka na pojedynczy kurs. Nieraz z bezsilności poleciały mu łzy.
Łódzcy policjanci zapewniają, że do każdej osoby łamiącej zakaz przemieszczania się w noc sylwestrową będą podchodzić indywidualnie. Przypominają, że mandatu nie trzeba przyjmować. Ale dla organizujących sylwestrowy protest mają ostrzeżenie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.