- Do kwietnia jeszcze sobie radziłam, ale ciągle rosnące ceny i rachunki w końcu mnie pokonały - tak 58-letnia Joanna, księgowa z Łodzi tłumaczy coraz bliższą znajomość z firmami pożyczkowymi. - Spłaciłam jedną chwilówkę, ale musiałam wziąć kolejną.
- Już prawie wyszliśmy z mężem na prostą po pandemii, gdy zaczęła się wojna w Ukrainie i znów oberwaliśmy rykoszetem - żali się pani Elżbieta, która jest współwłaścicielką niewielkiej szwalni w Łodzi i ma długi. - Nie wiem, jak długo wytrzymamy.
Nad legalnym bankructwem zastanawia się 43-latek z Łodzi, którego długi przekroczyły już 450 tys. zł. I ciągle rosną, a o ich spłatę upomina się sześciu komorników. Ale nie każdy może ogłosić upadłość konsumencką.
W biurze łódzkiego komornika urywają się telefony. Dłużnicy dzwonią powiedzieć, że stracili pracę lub musieli zamknąć firmę. Przez epidemię koronawirusa długi rosną.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.