Zamiast cieszyć się z największego sukcesu Widzewa w ostatnich latach, kibice w sobotni wieczór opuszczali stadion załamani. Nie mogli pogodzić się z tym, że ich ukochany klub staje się pośmiewiskiem.
"Niezależnie, co się zdarzy, żądamy zmian w zarządzie i wśród piłkarzy" - taki transparent zawisł na ogrodzeniu boiska na początku meczu Widzewa ze Zniczem Pruszków. Kibice mieli rację, bo sezon skończył się w sposób skandaliczny. Ich drużyna przegrała, mimo to awansowała do I ligi.
Zamiast już myśleć o wakacjach, wyjątkowo w tym roku krótkich, piłkarze Widzewa muszą drżeć o wynik meczu ze Zniczem Pruszków. Bo tylko wygrana zapewni im awans niezależnie od innych rozstrzygnięć.
Czerwona kartka dla Wojciecha Pawłowskiego oznacza dla Widzewa podwójne kłopoty: brak w ostatnim meczu sezonu podstawowego bramkarza i przede wszystkim ewentualnych zmienników.
Mimo że rząd zapowiedział kolejne złagodzenie obostrzeń wprowadzonych z powodu pandemii koronawirusa, nie oznacza to jednak, że ostatni mecz Widzewa będzie mogło obejrzeć 9 tys. kibiców.
Piłkarze Widzewa mają czego żałować. Gdyby tylko zremisowali z Resovią, w ostatniej kolejce do awansu wystarczyłoby zdobycie jedynie punktów. A tak muszą pokonać niezły ostatnio Znicz Pruszków.
W przypadku Widzewa dno nie istnieje. Kiedy już wydaje się, że nie można zagrać gorzej, przychodzi taki mecz z Resovią, a awans będący na wciągnięcie ręki kolejny raz się oddalił. Szkoda, bo wygrana gwarantowała miejsce w czołowej dwójce.
Gdyby Widzew wygrał z Resovią, miał nawet szansę już w przedostatniej kolejce zapewnić sobie awans. Niestety, kolejny raz zagrał bardzo słabo. Ma jednak szansę uniknąć baraży, ponieważ Stal Stalowa Wola pokonała GKS Katowice 2:0.
Niewiele brakuje, żeby po pięciu latach Widzew wrócił na drugi poziom rozgrywek w Polsce. Trzeba tylko wygrać dwa mecze...
Marcin Robak zarabia bardzo dużo jak na drugą ligę, czasami na boisku jest egoistą, ale bez niego Widzew nie byłby dziś na pierwszym miejscu w tabeli. Po to właśnie sprowadzano go do Łodzi.
Takiego Widzewa, jak w meczu ze Stalą Stalowa Wola, nie widzieliśmy od końcówki rundy jesiennej. Nagrodą za dobrą i skuteczną grę było efektowne zwycięstwo i powrót na pozycję lidera.
Piłkarze Widzewa zdobyli w meczu z GKS-em w Katowicach cenny punkt i wciąż są wiceliderami drugiej ligi. Mieli szansę na zwycięstwo, ale kapitalnej okazji nie wykorzystał Marcin Robak.
Przed Widzewem mecz, który może znacząco wpłynąć na historię klubu. Stawką niedzielnej rywalizacji z GKS Katowice jest awans do pierwszej ligi.
W pierwszej połowie meczu z Pogonią Siedlce Widzew był drużyną lepszą. Po przerwie zaś słabł z minuty na minutę i przegrał. Zasłużenie, bo piłka nożna polega na bieganiu, a łodzianie w końcówce stali.
"Co wy robicie, RTS, co wy robicie?" - tak kibice pożegnali piłkarzy Widzewa, którzy nie byli w stanie pokonać Elany Toruń, jednej z najsłabszych drużyn w rundzie wiosennej. Awans znów się oddalił.
Widzew przegrał już trzeci mecz po wznowieniu rozgrywek. Fatalna gra obronna sprawiła, że Górnik Polkowice już w pierwszej połowie prowadził 4:1. Wyrównać się już nie udało, choć okazje były.
Stal była siódma w tabeli, a Widzew pierwszy, jednak to rzeszowianie byli faworytami meczu. Dlatego punkt powinien cieszyć, była jednak szansa na wygraną.
W sporcie, a zwłaszcza w piłce nożnej, faworyci nie zawsze wygrywają. Ale ważny jest jeszcze styl porażki. A Widzew zaprezentował się fatalnie, przegrywając ze Skrą Częstochowa 1:2.
PZPN w drodze wyjątku zdecydował, że z jednej z grup III ligi wyżej awansują dwa zespoły. To zachęciło innych wiceliderów, w tym Sokół Aleksandrów, do złożenia wniosków o takie same potraktowanie.
- Nie ma już prawnych przeszkód, aby rozgrywki pierwszej i drugiej ligi mogły zostać dokończone - twierdzi Adam Kaźmierczak, prezes ŁZPN. Widzew i GKS Bełchatów za dwa tygodnie mogą wrócić do gry
Przez 54 dni drugoligowi piłkarze, w tym z Widzewa, będą musieli rozegrać 14 meczów. O treningach trzeba będzie zapomnieć, co na pewno odbije się na zdrowiu zawodników. Co się stanie, gdy u jakiegoś zawodnika wykryją koronawirusa?
Na ŁKS-ie i Widzewie menedżerowie piłkarscy w ostatnim roku się nie wzbogacili. Klub z al. Unii wydał niemal najmniej w ekstraklasie, zaś z al. Piłsudskiego o połowę mniej niż rok temu.
Piłkarska ekstraklasa robi wszystko, by dokończyć sezon, przygotowała specjalny program, który minimalizuje ryzyko zakażenia koronawirusem. A co z pierwszą i drugą ligą? - Trzeba myśleć pozytywnie - twierdzi Zbigniew Boniek.
We wtorek Widzew był w oczach swoich kibiców najlepszą drużyną w Polsce. Kilka dni później zespół z al. Piłsudskiego wrócił do drugiej ligi - dosłownie i w przenośni. Na szczęście - mimo bardzo słabej gry - zgarnął trzy punkty.
- Od razu po meczu ze Śląskiem mówiłem, że to już jest historia, bo przed nami kolejny ważny pojedynek - mówi Marcin Kaczmarek, trener Widzewa, który w sobotę zagra z Górnikiem Polkowice.
Piłkarze Widzewa w sobotni wieczór rozbili na własnym stadionie Siarkę Tarnobrzeg 4:0. Ozdobą meczu była bramka Daniela Mąki.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.