Szkoła Filmowa w Łodzi w obliczu zarzutów o przemoc wykładowców wobec studentów. W poniedziałek, 22 marca, swoją pracę zaczyna Komisja Antymobbingowa i Antydyskryminacyjna. Obecna rektorka uczelni zapowiadała wcześniej "wyciągnięcie konsekwencji wobec osób winnych".
Szkoła Filmowa w Łodzi mierzy się z oskarżeniami o tolerowanie przemocy wobec studentów. - Potrzebne jest wyraźne zdefiniowanie granic. Do sytuacji przemocowych dochodziło również podczas egzaminów rocznych, kiedy na sali nie był jeden profesor, ale 10-15. I nikt z nich nie reagował np. na wulgaryzmy - mówi reżyserka Daria Kasperek, absolwentka uczelni.
List, w którym Anna Paliga twierdzi, że Szkoła Filmowa w Łodzi aprobowała przemoc, da początek polskiemu Me Too. - Środowisko musi zmienić myślenie o procesie twórczym. Zasada jest prosta. Jeśli jedna z osób nie wyraża zgody i czuje się poniżana, granica została przekroczona. Koniec, kropka - mówi Renata Czarnkowska-Listoś, producentka filmowa w branży od 30 lat, liderka Stowarzyszenia Kobiety Filmu.
Szkoła Filmowa w Łodzi. - W tej chwili robi się straszny, przepraszam, burdel z legendarnej szkoły i to mnie bardzo boli - zarzuty dotyczące przemocy w Filmówce komentuje Małgorzata Burzyńska-Keller.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.