Przez lata łodzianki z problemami - ofiary przemocy, w trakcie trudnych rozwodów, z problemami ekonomicznymi - pomocy szukały w Centrum Praw Kobiet. To miejsce przestało istnieć.
- Liczba osób teoretycznie mało predestynowanych do ataków agresji, a jednak dokonujących zamachów na życie innych ludzi, może rosnąć. Stoją za tym stres, pośpiech, pogoń za dobrami materialnymi, frustracja - uważa psycholożka Aldona Świętojańska-Leśniańska.
Są w Łodzi dzieci skrzywdzone, które latami czekają, aż sprawca zostanie ukarany, bo sprawy w sądach się przeciągają. - Codziennie pomagamy dzieciom, które doświadczyły przemocy. Robimy teraz kolejny krok - mówią twórcy pokoju przesłuchań dla dzieci.
Sejm przyjął "ustawę Kamilka z Częstochowy", która ma zapobiegać przemocy wobec dzieci. A w sobotę, 15 lipca, ulicami polskich miast przejdzie marsz, aby oddać hołd ofiarom przemocy domowej.
Na każdym kroku słyszały: "Jesteś do niczego", "Beze mnie sobie nie poradzisz", "Dobrze, że mnie masz, bo inny już dawno by cię kopnął w dupę". Rozwód bez orzekania o winie miał być najszybszą drogą ucieczki.
- Po śmierci Kamilka z Częstochowy apelujemy do władz o zmiany w systemie, analizę przypadków śmiertelnych, naprawianie błędów - mówią w łódzkiej Fundacji Słonie na Balkonie. I oddają nowy pokój przesłuchań.
- Zmieniliśmy taktykę: nie będziemy nagłaśniać przypadków agresji na załogi karetek. Zamierzamy za to informować o każdym przypadku, gdy sprawca zostanie ukarany - mówi Adam Stępka reprezentujący łódzkie pogotowie.
- Martwi mnie fascynacja brutalnością. Robiłam ostatnio "Ślub" Gombrowicza. Rozmawiałam z dziennikarzem, który przypomniał, że Jerzy Jarocki, wystawiając tę sztukę, doprowadził aktorów do odwodnienia, bo dwa dni z teatru nie wychodzili. I zapytał: co ja na to. A ja uważam, że nie powinno dochodzić do takich sytuacji. Trzeba szanować granice - mówi reżyserka Agata Biziuk.
Widzimy porządnych rodziców, którzy kochają te swoje dzieci całym sercem. Przegapili moment, w którym sami przestali radzić sobie z emocjami. Tak rodzi się dziedziczona przemoc.
Niespełna czteroletnia dziewczynka była torturowana przez co najmniej dwa lata. W Łodzi zapadł wyrok skazujący matkę i jej partnera.
- Akty drastycznej przemocy przerażają. Ale one nie pokazują młodzieży, tylko tych jej przedstawicieli, którzy się pogubili. A prawda jest taka, że młodzi ludzie są wspaniali - mówi nauczycielka ze szkoły w Łodzi.
Na internetowym nagraniu 16-latek klęczy, a "koledzy" biją go i upokarzają. Po nagłośnieniu sprawy przez matkę nastolatka interweniował m.in. rzecznik praw dziecka.
Kiedy ktoś hejtuje mój wygląd, nie jest to miłe, ale wygląd nie jest tym, na czym polegam. Ale zdarzają się słowa, które mnie bardzo bolą. Na przykład, kiedy ktoś mi zarzuca, że krzywdzę, mam całe dni wycięte z życia, bo bardzo to przeżywam.
- Nie chciałam zabić męża. Chciałam go tylko nastraszyć. Żałuję - podkreśliła w sądzie oskarżona o zabójstwo Marianna G. W środę, 16 lutego w Sądzie Okręgowym w Łodzi zaczął się jej proces.
To szalenie trudne - stanąć przed całym światem i przyznać się, że było się ofiarą jakiejś formy przemocy. Jeszcze trudniej w gruncie rzeczy jest przyznać, że było się sprawcą tej przemocy. A najtrudniej - że się problem przez lata ignorowało, zamiast po prostu powiedzieć "dość".
Mama 14-letniej Małgosi zażądała rozwodu od znęcającego się nad nią męża. Zgodził się. A potem wziął młotek i poszedł do pokoju, w którym spała. Umarła, zachłystując się własną krwią. Dziś Małgorzata pracuje w Centrum Praw Kobiet. - Gdy mama zginęła, takich miejsc nie było - mówi.
- Nie wydaje mi się, aby jednym raportem dało się oczyścić to, co było systemowe i trwało tyle lat. Aktorka Aleksandra Konieczna komentuje wyniki raportu komisji antymobbingowej, którą - po zarzutach o tolerowanie przemocy - powołała Szkoła Filmowa w Łodzi.
Pomarańczowy to kolor ostrzegawczy. Przez pierwsze 19 dni listopada wstążki w takim właśnie kolorze noszą uczniowie Szkoły Podstawowej nr 34 w Łodzi. Przed czym ostrzegają?
Przemoc w Szkole Filmowej w Łodzi. Miesiąc po rozpoczęciu roku akademickiego Filmówka ciągle czeka na publikację raportu podsumowującego pracę Komisji Antymobbingowej i Antydyskryminacyjnej. Ze szkołą pożegnał się już jeden z wykładowców, inni zostali odsunięci od pracy ze studentami.
Szkoła Filmowa w Łodzi reaguje na oskarżenia studentów, według których część wykładowców miała stosować wobec nich przemoc różnego rodzaju. Komisja antymobbingowa zajęła się sprawami 20 kolejnych nauczycieli. W przypadku dwóch zarekomendowała zakończenie współpracy.
Zapamiętałam kobietę, której mąż pełnił wysoką funkcję w organach ścigania. Piękna, wykształcona, na kierowniczym stanowisku. Dobrze zarabiała, wcale nie gorzej od niego. A mąż przemocowiec mówił, że nadaje się tylko do mycia podłóg. Powiedziałam jej, że powinna pójść do psychologa. Że nie jest gotowa na rozwód, bo psychicznie mogłaby tego nie przetrwać.
Wleczenie leżącej świni za nogę na łańcuchu, kopanie, zwierzęta wielokrotnie rażone prądem po głowach, ryjach, w okolicach oczu - to tylko niektóre nieprawidłowości, do których miało dochodzić w Zakładach Mięsnych Pamso w Pabianicach. Po interwencji Fundacji Viva! sprawie przyjrzy się prokuratura, a w firmie trwa kontrola wojewódzkiego lekarza weterynarii.
Szkoła Filmowa w Łodzi mierzy się z oskarżeniami o przemoc. - W sprawach budzących tak duże emocje pojawia się oczekiwanie, by rozstrzygać je jednoznacznie i szybko, ale jedyną słuszną drogą jest rzetelność, a to wymaga czasu - mówi dr hab. Milenia Fiedler, rektorka tej uczelni.
- Należy skończyć z myśleniem, że kala się własne gniazdo. Donosić na siebie nawzajem w imię dobra, bo ten chory system musi paść. Musimy sobie dostarczać dyskomfortu, ciągle myśląc o tym, czy nasze metody pracy ze studentami są właściwe - mówi aktorka Aleksandra Konieczna. Szkoła Filmowa w Łodzi po zarzutach o tolerowanie przemocy.
Agnieszka twierdzi, że policja zrobiła wszystko, by wycofała zarzuty o przemoc wobec brata. Mieli ją straszyć odebraniem dziecka. Funkcjonariusze twierdzą, że było inaczej.
Szkoła Filmowa w Łodzi. Ciężkie naruszenie obowiązków nauczyciela akademickiego, niedopuszczalne metody pracy i podejrzenie systemowego ukrywania nadużyć na Wydziale Aktorskim. To niektóre z wniosków Komisji Antymobbingowej i Antydyskryminacyjnej po oskarżeniach o przemocowe zachowanie wykładowców wobec studentów.
- Jeżeli w sytuacjach niescenicznych ofiara jest dotykana w miejsca intymne i słyszy w pracy - cytuję - "chodź, to cię wyr...am", to to są konkrety, które bulwersują. Bez względu na to, czy padły kilkadziesiąt lat temu, czy wczoraj - mówi dyrektor Teatru Jaracza w Łodzi.
10-letni Krzyś wiedział, czym skończy się płacz ośmiomiesięcznego braciszka, który wtula posiniaczoną buzię w ramiona skatowanej mamy. Więc zanim tata zdążył się zdenerwować, szedł na ulicę i żebrał, żeby było za co kupić alkohol. Pytany o przemoc domową mówił: "Byliśmy niegrzeczni".
Po raz kolejny wraca pytanie o to, czy Roman Polański powinien utracić tytuł Honorowego Obywatela Miasta Łodzi. Tym razem z taką propozycją wyszła łódzka radna miejska.
"Stajemy po stronie ofiar" - piszą autorzy listu. Dodając, że sami doświadczyli w filmówce "przemocy i mobbingu". Apelują jednocześnie o powołanie zewnętrznej komisji, która przyjrzy się stawianym zarzutom. Szkoła Filmowa w Łodzi również dostała to oświadczenie.
- Pamiętam zesztywniałe ze strachu twarze kolegów, naszą bezradność - mówi aktorka Maria Dębska. Szkoła Filmowa w Łodzi i przemoc, do której miało tam dochodzić, wciąż jest tematem dyskusji w środowisku artystycznym.
Anna Paliga w liście, który odbił się szerokim echem, wskazała z nazwiska sześcioro wykładowców Filmówki, którzy mieli dopuszczać się przemocy wobec studentów. Na razie żadna z tych osób nie została zawieszona. Szkoła Filmowa w Łodzi rozpoczęła procedurę dyscyplinarną wobec dwóch z nich.
- Wreszcie stworzono bezpieczną przestrzeń, by mówić o tak trudnych doświadczeniach z przekonaniem, że nie zostaną zamiecione pod dywan - mówi reżyserka Anna Morawiec. Szkoła Filmowa w Łodzi mierzy się z zarzutami o tolerowanie przemocy wobec studentów.
Na wtorek przesunięto spotkanie komisji antymobbingowej z Anną Paligą, absolwentką Szkoły Filmowej w Łodzi, która zarzuciła wykładowcom przemocowe zachowania.
Szkoła Filmowa w Łodzi w obliczu zarzutów o przemoc wykładowców wobec studentów. W poniedziałek, 22 marca, swoją pracę zaczyna Komisja Antymobbingowa i Antydyskryminacyjna. Obecna rektorka uczelni zapowiadała wcześniej "wyciągnięcie konsekwencji wobec osób winnych".
Szkoła Filmowa w Łodzi mierzy się z oskarżeniami o tolerowanie przemocy wobec studentów. - Potrzebne jest wyraźne zdefiniowanie granic. Do sytuacji przemocowych dochodziło również podczas egzaminów rocznych, kiedy na sali nie był jeden profesor, ale 10-15. I nikt z nich nie reagował np. na wulgaryzmy - mówi reżyserka Daria Kasperek, absolwentka uczelni.
List, w którym Anna Paliga twierdzi, że Szkoła Filmowa w Łodzi aprobowała przemoc, da początek polskiemu Me Too. - Środowisko musi zmienić myślenie o procesie twórczym. Zasada jest prosta. Jeśli jedna z osób nie wyraża zgody i czuje się poniżana, granica została przekroczona. Koniec, kropka - mówi Renata Czarnkowska-Listoś, producentka filmowa w branży od 30 lat, liderka Stowarzyszenia Kobiety Filmu.
Kolejne osoby ze środowiska filmowego, nie tylko takie, dla których Alma Mater to Szkoła Filmowa w Łodzi, ujawniają swoje historie po publikacji listu, w którym Anna Paliga opisuje stosowanie przemocy wobec studentów.
Szkoła Filmowa w Łodzi odpowiada na oskarżenia o przemoc wobec studentów. "Chciałabym wyrazić współczucie wobec wszystkich Studentek i Studentów, którzy kiedykolwiek doznali krzywdy i zostali z nią sami. Postaramy się, żebyście nigdy nie szli sami i same. Przepraszamy i prosimy Was o zaufanie i wsparcie w procesie wypracowania lepszego świata" - napisała dr hab. Milenia Fiedler, rektorka szkoły.
- To jest trochę jak z klapsami. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu to był naturalny sposób dyscyplinowania dzieci, nikogo to nie dziwiło i nie oburzało. Ale dzisiaj wiemy już, że klaps to przemoc fizyczna - aktywistka Maja Staśko reaguje na zarzuty absolwentki, według której Szkoła Filmowa w Łodzi przyzwalała na przemoc wobec studentów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.