Znaleźć rodzinę zastępczą dla dziecka nie jest łatwo. A jeśli to dziecko jest bardzo chore, potrzeba wiele szczęścia. Już się wydawało, że Natalce się udało. Ale trzeba zaczynać od początku.
Kiedy już książka była w druku, zadzwoniłam do swojego wydawcy i mówię: "Bartek, ku...a, tam nie ma żadnej normalnej historii. Żadnej normalnej kobiety". A on na to: "Anka, one są wszystkie normalne".
Dobiegł końca proces w sprawie okrutnej śmierci niespełna 5-letniego Fabiana, w której oskarżonymi było dwoje Polaków - matka chłopca i jej partner. W niemieckich mediach sprawa jest znana jako "horror z Barsinghausen".
Od 12 grudnia na specjalnej stronie będzie można zapisać dziecko na ferie zimowe w Łodzi.
Od potrącenia chłopca w Bełchatowie minęły dwa tygodnie, a kierująca nie została odnaleziona. Ma około 30 lat, jechała białą toyotą yaris lub podobnym samochodem.
Przy czworgu dzieciach pozostawionych w oknie życia w Łódzkiem były listy pełne zapewnień o miłości. Raz nawet się wydawało, że chłopiec wróci do rodziny.
Nie zliczę, ile razy słyszałem od ojców - ale zdarzało się także słyszeć od matek - takie zdanie: "Na byłe dziecko nie płacę" - mówi komornik.
Dla chorującego na DMD Krzysia Zawady liczy się każde wsparcie finansowe. Tymczasem ze sklepu na Widzewie w Łodzi ktoś ukradł puszkę z pieniędzmi od klientów.
Chłopiec był zdrowy, zadbany, leżał w nosidełku. A obok niego leżał przejmujący list od rodziców. Mikołaj to siódme dziecko pozostawione w oknie życia w Łodzi.
Sejm przyjął "ustawę Kamilka z Częstochowy", która ma zapobiegać przemocy wobec dzieci. A w sobotę, 15 lipca, ulicami polskich miast przejdzie marsz, aby oddać hołd ofiarom przemocy domowej.
W ruch poszły laryngoskop i szczypce. Ratownicy łódzkiego pogotowia walczyli z czasem, bo niemowlę nie mogło oddychać.
- Widok ojca stojącego pod oknami szpitala, wypatrującego cienia żony był czymś normalnym. Przeświadczenie, że sama musi sobie z tym poradzić było niesprawiedliwe - mówi pierwszy ojciec w Polsce, który uczestniczył w porodzie rodzinnym.
Sprawę śmierci chłopca bada prokuratura. Wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek. Chłopiec poddusił się, przechodząc przez ogrodzenie.
Chłopiec został pogryziony przez owczarka niemieckiego na podwórku. Mimo natychmiastowej pomocy, ośmiolatka nie udało się uratować.
Matka dziecka jest zdumiona, że położono ją na sali z obcym mężczyzną. W szpitalu tłumaczą, że nie biorą pod uwagę płci opiekuna dziecka.
Zanim 24-letnia Wiola wsiadła w tamten październikowy poranek do samochodu, miała masę planów: była zakochana, lubiła swoją pracę, a całkiem niedawno dowiedziała się, że zostanie mamą. W jednej chwili wszystko stanęło na głowie.
- Bardzo szybko przybiegłam do okna życia, no i zobaczyłam, że czeka na mnie taki młodzieniec śliczny - opowiada s. Anna Reczko, przełożona domu urszulanek. Siostry ochrzciły chłopca imieniem Tadeusz.
To była trudna ciąża i trudny poród. Adelina miała guz większy niż główkę. Lekarze z ICZMP prowadzili ciążę i operowali noworodka. Są dobrej myśli. - Czuję wielką wdzięczność - mówi mama dziewczynki.
Lekarze z ICZMP przeprowadzili niezwykłą operację, która uratowała życie dziecka. - Zabieg nie był wyjątkowy pod względem chirurgicznym. Za to okoliczności obrażeń wręcz niewiarygodne - komentują.
- To pokój, w którym pacjentka może ze swoimi emocjami zrobić wszystko. Może być z dzieckiem tak długo, jak chce. To ważne miejsce na pierwszy etap przeżywania żałoby - tak o pokoju pożegnań w ICZMP mówi psycholożka.
Historia Marcinka - porzuconego po narodzinach i bardzo chorego chłopca, który w ICZMP spędził dziewięć miesięcy - ma swój happy end. - Spełniliście nasze największe marzenie - mówią personelowi szpitala ludzie, którzy adoptowali chłopca.
Okno życia w Piotrkowie Trybunalskim już piąty raz spełniło swoją funkcję. Tym razem ktoś pozostawił w nim zawiniętego w kocyk noworodka. Alarm rozległ się po godz. 2.
- Lekarz powiedział, żebym przygotował się na najgorsze, że Agnieszka może nie przeżyć. Ja jestem dorosły, więcej rozumiem, ale trudno było patrzeć na rozpacz naszego ośmioletniego syna - mówi Robert, mąż łodzianki, która stoczyła walkę z koronawirusem.
Adam ma 12 lat. Powinien spotykać się z kolegami, chodzić do szkoły, może nawet trochę rozrabiać. I marzyć o fajnych wakacjach albo nowej grze komputerowej. A on marzy, żeby żyć. Trwają poszukiwania dawcy szpiku, żeby to marzenie spełnić.
Od początku nikt go nie chciał. Ciężko chory i porzucony chłopiec osiem miesięcy, czyli całe swoje życie, spędził w szpitalu. Medycy zwołali konferencję i opowiedzieli o Marcinku. A teraz odbierają telefony z całej Polski.
Ośmiomiesięczny chłopiec ma za sobą cztery ciężkie operacje i walkę o życie. - Dość tego. Teraz czas, żeby był szczęśliwy! - mówią medycy z ICZMP w Łodzi. I szukają dla Marcinka rodziny
Objawy zakażenia koronawirusem wystąpiły u rodziny, która po przyjeździe do Łódzkiego z Wielkiej Brytanii przebywała na kwarantannie. W próbce pobranej od dziecka znaleziono wariant delta.
11-latka wyszła do sklepu i nie wróciła. Wszyscy łódzcy policjanci zostali postawieni w stan alarmu. Dziewczynkę znaleziono na dworcu w Koluszkach. Tłumaczyła, że chciała dojechać do Czarnobyla.
Dzwonek w oknie życia w Kutnie zadźwięczał w czwartek, 22 lipca, po południu. To był znak, że w środku jest dziecko.
Kompletnie pijana matka poszła z dwuletnim synem na kąpielisko. Inni plażowicze zwrócili na nią uwagę, gdy - zamroczona - pomyliła swego syna z innym dzieckiem. Interweniowała policja.
Agata K. i Kacper J. zostali skazani za znęcanie się nad swoją czteromiesięczną córeczką. Prokuratura domagała się ukarania ich za usiłowanie zabójstwa dziecka. Wydający wyrok sąd zmienił jednak kwalifikację czynu.
Nagle moje dziecko stało się agresywne, pobiło kolegów i dusiło ich z wyrazem twarzy seryjnego mordercy. Tak twierdziła dyrektorka przedszkola. Mówimy o trzyletniej dziewczynce, z którą wcześniej nie było żadnych problemów.
Powiedziała: "Zostawiłam dziecko, bo myślałam, że będzie miało szansę na godne i dostatnie życie w pełnej rodzinie. A ja mu tego nie mogę zapewnić". - Nie wolno oceniać - mówią w ośrodku adopcyjnym.
- Dziecko, wykorzystując nieuwagę rodziców, oddaliło się kilkaset metrów od swojego domu - mówią policjanci. Czterolatkiem zaopiekował się kierowca ciężarówki.
Okno życia w Łodzi. W poniedziałek wielkanocny w oknie życia pozostawiono kilkumiesięcznego chłopca. W ośrodku adopcyjnym podejrzewali, że za tą historią kryje się dramat matki. I mieli rację.
Uśmiecha się i gaworzy. Jest zadbany. Nie wiadomo, kto zdecydował, że okno życia to jedyne wyjście i co najbliższych dziecka do tego skłoniło. "To musiała być bardzo trudna decyzja".
Julka dostała od losu ciężki zespół wad genetycznych, porzucenie, trudny początek. A później, gdy znalazła dom i kochającą mamę zastępczą, miało być tylko lepiej. Zły los sobie o Julce przypomniał - bardzo potrzebuje pomocy.
W łódzkim oknie życia znów zostawiono dziecko. Chłopiec urodził się tej samej nocy. Jest zdrowy. Siostry zakonne nadały mu imię Józef. To już drugi raz w ciągu dwóch miesięcy.
Gdy dziecko zapada na śmiertelną chorobę, cały dom wywraca się do góry nogami. Tata, jeśli nie odszedł, rzuca się w wir pracy, żeby zarobić na leczenie. Mama nie odchodzi od łóżka chorej. - Zdrowe dzieci, pozostawione same sobie, przeżywają dramat - mówi psycholog.
To była rutynowa kontrola drogowa. Policjanci szybko zorientowali się, że kobieta, która wiezie ze sobą małą dziewczynkę, jest kompletnie pijana.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.