W schronisku dla zwierząt w Łodzi ma być otwarta furtka! I będzie ktoś, kto odbierze telefon. Procedury adopcyjne będą proste. A wolontariusze będą mile widziani. Po latach zamknięcia schronisko otworzy się na ludzi?
- Nie zrobiłam nic złego, a potraktowano mnie jak przestępcę - mówi Monika Stolarska. Dostała zarzut wyłudzenia "becikowego". Jeśli sąd ją skaże, dzieci, którymi się opiekuje, stracą dom.
- Gdybym mogła jej powiedzieć jedną rzecz, powiedziałabym, że jestem wdzięczna, że urodziła dziewczynki. I że one teraz chcą ją poznać.
Powiedziała: "Zostawiłam dziecko, bo myślałam, że będzie miało szansę na godne i dostatnie życie w pełnej rodzinie. A ja mu tego nie mogę zapewnić". - Nie wolno oceniać - mówią w ośrodku adopcyjnym.
W Łodzi około 200 dzieci czeka na rodzinę zastępczą, która otoczy ich opieką i miłością. Wśród nich jest rodzeństwo w wieku 5 i 7 lat. Domu dla nich szuka się w całej Polsce. - Nie ma już mowy o nieudanych próbach - mówi Karolina Tatarzyńska z łódzkiego MOPS-u.
Emil się nigdy nie skarżył, nawet jak bardzo go bolało. Najwyraźniej pamiętał czas, gdy nie było z nim jeszcze Edyty, Marcina i Joachima. Lekarz powiedział, że wpuści ich dopiero, gdy chłopiec będzie umierał. Emil odszedł kilkanaście minut po ich wyjściu.
Rodzice adopcyjni poinformowali sąd, że już nie chcą Małgosi, bo to "diabeł wcielony". Dziewczynka prosiła o ostatnią szansę, ale nie chcieli jej już nawet zobaczyć.
- O czym marzę? Żeby mi się udało wyprowadzić na ludzi jak najwięcej tych dzieci. I żeby one znajdywały kochających rodziców - mówi Hanna Karśnicka, zastępcza mama, która utuliła i wycałowała już ponad siedemdziesięcioro opuszczonych niemowlaków.
- Tego dziecka nie da się nie kochać - tak o Antosiu mówi opiekunka. - Jego rodzice będą mieć wielkie szczęście. Niech tylko się znajdą. Bo oni na pewno gdzieś są i na Antosia czekają.
Zanim przyjęłam pierwsze, bałam się, że będą płakać z tęsknoty za swoimi matkami. Niesłusznie. Te starsze płakały wtedy, gdy dowiadywały się, że wracają do domu...
Pokochaliśmy go od pierwszej chwili, gdy zobaczyliśmy zdjęcie. Nie możemy się doczekać, gdy wreszcie będzie z nami w domu i z resztą dzieci - zapewnia Marina, mama adopcyjna chłopca. W sobotę całą rodziną wyruszyli do Kalifornii
W czwartek ruszyła zbiórka podpisów pod petycją do Hanny Zdanowskiej. Łodzianie mogą wyrazić w niej poparcie dla Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego "Tuli Luli", do którego miasto nie kieruje niemowląt.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.