15-latka dostała ataku epilepsji w drodze do szkoły. Pobliski szpital nie interweniował i kazał dzwonić pod numer 112. Pytamy dyrekcję, dlaczego.
Łowcy skór. W łódzkim pogotowiu handluje się zwłokami pacjentów. Kto sprzedaje? Niektórzy lekarze, sanitariusze, kierowcy karetek i dyspozytorzy. Kto kupuje? Zakłady pogrzebowe. Za ciało zmarłego płaci się 1200-1800 zł
Czy następnym razem, jak zobaczę leżącego człowieka, będę dzwonił na 112 lub pogotowie? Muszę się nad tym dobrze zastanowić.
- Trzeba zadbać o dobrą organizację służby zdrowia. Aby ZOZ-y sprawnie diagnozowały pacjentów i przekazywały ich do specjalistów, tak aby szpital pozostawał ostatecznością - mówi Bogusław Tyka.
W ruch poszły laryngoskop i szczypce. Ratownicy łódzkiego pogotowia walczyli z czasem, bo niemowlę nie mogło oddychać.
- Zmieniliśmy taktykę: nie będziemy nagłaśniać przypadków agresji na załogi karetek. Zamierzamy za to informować o każdym przypadku, gdy sprawca zostanie ukarany - mówi Adam Stępka reprezentujący łódzkie pogotowie.
Na łódzkim oddziale udarowym ratowani są 40- i 30-latkowie. Była 20-latka w ciąży i 18-letnia dziewczyna. - Przybywa młodych pacjentów - przyznaje neurolożka.
Były dziennikarz "Wyborczej", związany teraz z TVN, rekonstruuje jedno z najważniejszych śledztw dziennikarskich z początku XXI w. Należące do Znaku wydawnictwo Otwarte wydało książkę Tomasza Patory "Łowcy skór. Tajemnice zbrodni w łódzkim pogotowiu".
Pracownicy łódzkiego pogotowia poprosili o pomoc radnych sejmiku. Chodzi o pensje i organizację pracy.
- Zdarza nam się jechać do chorego z ewidentnymi alarmującymi objawami. I dowiadujemy się, że zwlekał z wezwaniem pomocy. Pytamy dlaczego, a on lub bliscy odpowiadają: "Myśleliśmy, że samo przejdzie" - mówią w łódzkim pogotowiu.
Pacjenci oszczędzają na lekach. Do lekarza nie mogą się dostać. A zatem - dzwonią po pogotowie ratunkowe.
Gdy służby, jedna po drugiej, odmówiły interwencji, pan Roman zadzwonił do opiekunki. - Najpierw rozłożyła ręce. Później wyszła z domu, żeby sprowadzić kogoś silnego. Na szczęście niedaleko trwa budowa. Budowlańcy przyszli, żeby mnie podnieść. Czy tak powinna wyglądać pomoc? - pyta.
Teleporady nie mogą zastąpić zwykłych wizyt. - Pacjent ma prawo do osobistej wizyty i nie powinien spotkać się w tej kwestii z odmową - zapewniają w NFZ. - Lekarze nie mają prawa zniechęcać i odstraszać od takich wizyt.
Niedawno ratownicy łódzkiego pogotowia opowiadali o tym, jak szpital w Łęczycy odmówił przyjęcia 13-letniej ofiary gwałtu. Tym razem opowiadają, że odesłano karetkę z 21-dniowym dzieckiem. W NFZ tłumaczą, że skierowanie karetki do innego szpitala było właściwe.
Dlaczego lekarze z łęczyckiego szpitala odesłali 13-latkę, która alarmowała, że została zgwałcona? Ratownicy pogotowia nie rozumieją tej decyzji. Sprawę bada NFZ.
Pogotowie na sygnale. Ratownicy wbiegają w pośpiechu, bo życie pacjentki jest zagrożone. Wynoszą chorą na noszach. A za wycieraczką karetki wiadomość: "Ku...o", "Szmato".
- Tego jeszcze w naszym województwie nie było. Przez osiem godzin załoga z pacjentem czekali pod izbą przyjęć - mówi rzecznik łódzkiego pogotowia. Sprawę bada Narodowy Fundusz Zdrowia.
Agresywny pacjent rzucił się na ratownika medycznego. Chciał bić, zerwał mu z twarzy maseczkę i rzucił w głowę butelką. Interweniowała policja.
- Dwa razy dzwoniłyśmy, zanim do nieprzytomnej Kasi przyjechało pogotowie. Czekałyśmy grubo ponad godzinę. I to jest skandal - denerwuje się przyjaciółka chorej kobiety. - Wyjaśniamy sprawę - zapewniają w pogotowiu.
Joanna Szczepkowska wywołała wielkie poruszenie opublikowaną na Facebooku historią o tym, jak próbowała pomóc bezdomnemu i z jaką znieczulicą spotkała się ze strony służb. Zareagował łódzki ratownik: - Dopóki z zespołów ratownictwa medycznego nie zostanie zdjęte brzemię udzielania świadczeń opieki społecznej, ludzie będą umierać z powodu zbyt długiego czasu dojazdu pogotowia.
Ratownicy medyczni podsumowują: - Było zdecydowanie mniej pijanych niż zwykle w Boże Narodzenie, sporo mniej przejedzonych, za to zdecydowanie więcej pacjentów z problemami kardiologicznymi.
W łódzkim pogotowiu zmieniają taktykę: - Napaści na naszych ratowników to codzienność, ale nie będziemy mówić o kolejnych atakach, tylko o karach dla agresorów. Oby jak najsurowszych!
Trudno poradzić sobie z frustracją, gdy jedzie się do pacjenta, który absolutnie nie wymaga interwencji pogotowia.
Pierwszy raz karetka pogotowia ratunkowego w Łodzi wyjechała z interwencją w grudniu 1899 roku na ul. Dzielną (teraz to ul. Narutowicza). Była godz. 4.30, pomocy potrzebowała rodząca kobieta, a ambulans był powożony przez konie.
Mieli dyplomy ukończenia studiów i - jak zapewniali - dużo chęci do pracy. Szybko okazało się, że nikt ich ze studiów nie pamięta, a oni sami jak ognia unikają ratowania chorych. Dwaj mężczyźni, którzy udawali ratowników medycznych, staną przed łódzkim sądem.
W łódzkim pogotowiu są karetki, które wożą pacjentów już drugą dekadę. - A naszym założeniem jest, aby zastępować karetki, które mają więcej niż sześć lat - mówił w środę w Łodzi Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia.
Ratownicy medyczni tworzą mapę, na której umieszczają wpisy o patologiach w systemie ratownictwa w całym kraju. Alarmujące wieści nadeszły z Wielunia: "Lekarz dyżurujący około dziesięciu dób w miesiącu znaleziony w pokoju z objawami udaru"
Mało brakowało, a bardzo tragicznie skończyłaby się zabawa nastolatków z Sieradza. 11-latek spadł z wiaduktu i uszkodził kręgosłup. Przyleciał po niego helikopter, ale nie było wiadomo, gdzie ma wylądować.
Ratowniczka medyczna próbowała ratować 74-letniego mężczyznę, chociaż przyszła do pracy pijana. Na razie nie usłyszała zarzutów.
W czwartek (25 stycznia) rano na ulicy Strykowskiej zasłabł 79-letni mężczyzna. Mimo szybkiej akcji przechodniów staruszek zmarł w ambulansie.
W środę 44-letnia kobieta wezwała do domu karetkę. Kiedy usłyszała, że jest zdrowa, zaczęła ubliżać ratownikom. Grozi jej nawet rok więzienia.
Część firm i instytucji z powodu upałów zmieniła czas pracy i zezwoliła pracownikom na pewien luz w ubiorze. Ale nie wszędzie to było możliwe.
W czasie świąt wielkanocnych pogotowie odnotowuje wiele nieuzasadnionych zgłoszeń. Grozi za to nawet 1500 zł kary. Jak ustrzec się mandatu?
We wtorek o godz. 16.20 w Łodzi zderzyły się tramwaje. "Ósemka" uderzyła w tył stojącej na przystanku "trzynastki". Do wypadku doszło na przystanku przy al. Włókniarzy w okolicy ul. Wielkopolskiej. Świadkowie twierdzą, że motorniczy "ósemki" podczas jazdy sprzedawał pasażerowi bilet i nie zauważył stojącego na przystanku tramwaju.
Wydawało się, że Wszystkich Świętych minie w Łodzi wyjątkowo spokojnie. Niestety kilka minut po godz. 18 doszło do groźnego wypadku. Ciężko ranna jest jedna kobieta.
Jedna osoba została ranna po tym jak kierowca forda focusa zjechał z drogi i uderzył w przystanek tramwajowy, na którym stało kilkanaście osób.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.