Przed juniorskim mundialem za faworytów uważano drużyny z Ameryki Południowej, Włochów, Portugalczyków, ale wszystkich pogodzili młodzi Ukraińcy, zasłużenie sięgając po złoty medal.
Miliony ludzi na świecie dowiedziały się (lub przypomniały sobie), że jest w Polsce miasto, które nazywa się Łódź. Tyle tylko, że jego włodarze nie zrobili niczego, żeby ten sukces powiększyć lub choćby wykorzystać.
Tak jak się spodziewano, rywalem Polski w walce o ćwierćfinał mistrzostw świata do lat 20 będą Włochy, a mecz zostanie rozegrany w niedzielę w Gdyni.
Reprezentacja Polski do lat 20 zajęła trzecie miejsce w grupie A mistrzostw świata i awansowała do fazy pucharowej. Rywala pozna później, ale najprawdopodobniej będą to Włosi
- Nie chcemy liczyć na innych, ale sami zapewnić sobie awans - deklaruje Jacek Magiera, selekcjoner reprezentacji Polski, przed meczem z Senegalem kończącym fazę grupową mistrzostw świata do lat 20.
Przedstawiciele FIFA, którzy aktualnie przebywają w Łodzi, w rozmowach zgodnie przyznają, że są pod dużym wrażeniem organizacji mistrzostw - mówi Adam Kaźmierczak, prezes ŁZPN
Najbardziej egzotycznym uczestnikiem mistrzostw świata juniorów jest reprezentacja Tahiti. - Dla nich gra w piłkę to zabawa - mówi lekarz drużyny.
Jeśli Polska chce mieć szansę na wyjście z grupy mistrzostw świata U-20, musi pokonać Tahiti, najbardziej egzotycznego z uczestników turnieju, i to najlepiej różnicą kilku goli. Tylko czy Polaków na to stać? Magiera uważa, że tak.
W pierwszym spotkaniu mistrzostw świata do lat 20 niespodzianki nie było. Polska była dużo gorsza od Kolumbii i zasłużenie przegrała.
Przez najbliższy miesiąc o Łodzi będzie głośno na świecie, a okazją do tego są mistrzostwa świata piłkarzy do lat 20. Ich centrum będzie Łódź i stadion Widzewa.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.