"Służyliśmy dla Polaków, zrobiono z nas łajdaków" brzmiało hasło tych, którzy przyszli w styczniu pod sejm, by protestować przeciw ustawie dezubekizacynej
Wojewoda łódzki Zbigniew Rau opublikował w dzienniku urzędowym uchwałę rady miejskiej dotyczącą zmiany nazwy pl. Lecha Kaczyńskiego na pl. Zwycięstwa. To powinno zamknąć problem nazwy tego miejsca. Ale tak się nie stało.
- Uważam, że obecnie w mieście jest zdecydowanie więcej problemów, które trzeba rozwiązać i kosztów, które trzeba ponieść niż wymiana tabliczek przy ulicach - mówi Piotr Apel, poseł Kukiz'15. I nawołuje wojewodę do zmiany decyzji.
Mieszkańcy ul. Iry Aldridge'a nie wiedzą, jak przeczytać własny adres. Boją się, że jak zadzwonią po pogotowie, lekarz do nich nie trafi. Podczas konsultacji społecznych ws. dekomunizowanych ulic podobnych obaw padło wiele.
Na pierwszym spotkaniu ws. dekomunizacji nazw ulic mieszkańcy skarżyli się na zmuszanie ich do ponoszenia kosztów ustawy, niepraktyczność nowych nazw czy odzieranie ich z historii. We wtorek druga odsłona konsultacji w tej sprawie.
Fundacja Łódzki Szlak Kobiet skierowała do przewodniczącego Rady Miejskiej w Łodzi list w sprawie dekomunizacji łódzkich ulic. W obronę biorą "zdekomunizowaną" ul. Batalionu Platerówek.
W związku z ustawą dekomunizacyjną od 1 stycznia 11 przystanków komunikacji miejskiej musiało zmienić nazwy. Komunikaty w autobusach zmieniły się szybciej niż tabliczki na dekomunizowanych ulicach.
Zamiast upamiętniać zwycięstwo nad faszyzmem hitlerowskim, nazwa placu Zwycięstwa ma przypominać o zwycięstwie Polaków w wojnie polsko-bolszewickiej. W piątek rada miejska ma głosować nad uchwałą zmieniającą nazwę placu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.