W Łodzi wzdłuż torów kolejowych od stacji Łódź Kaliska w stronę Zgierza PKP chce wyciąć prawie 800 drzew i krzewów. Argumentuje to pracami porządkowymi związanymi modernizacją dworca Łódź Kaliska.
Kilkudziesięciu mieszkańców ulicy Zelwerowicza zgromadziło się w budynku miejscowego liceum, żeby rozmawiać z urzędnikami na temat przyszłości drzew na ich ulicy. Najpierw muszą jednak porozumieć się między sobą.
"W ciągu dwóch godzin zniszczono to, na co trzeba było czekać 40 lat. I nie zastąpi nam nawet posadzenie nowych rachitycznych drzewek" - piszą obrońcy osiedlowych drzew na Retkini. Spółdzielnia odpowiada, że przycięto je dla dobra mieszkańców.
- To jedyne miejsce w okolicy, gdzie można pójść na spacer. W tym mieście i tak nie ma już czym oddychać - mówi mieszkanka Osiedla 650-lecia w Zgierzu, z którego znika największe skupisko dużych drzew.
Los 38 drzew na ul. Zelwerowicza jest przesądzony. Czy pozostałą ponad setkę jesionów uda się uratować, czy też do wycinki pójdzie cała aleja i zastąpi ją nowa?
Koszt przebudowy ulicy Wojska Polskiego to 113 mln zł oraz 1300 drzew i krzewów. Trudniej jednak policzyć pieniądze, które miasto straci na wycince.
Najpierw mówiono, że przy przebudowie al. Śmigłego-Rydza zostanie wyciętych około 50-60 drzew, później - że około 30. Dziś wiadomo, która wersja będzie prawdziwa.
W związku z kontrowersjami, jakie wzbudził plan wycinki 73 drzew rosnących wzdłuż ulicy Zelwerowicza, magistrat zleca ponowne ekspertyzy. Jest jednak przekonany, że drzewa trzeba wyciąć.
Z terenu Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej przy ul. Praussa zniknęła ostatnia samotna topola. - To drzewo było tam, odkąd tylko pamiętam. I po burzy nadal nieźle się trzymało. Czemu je wycięto? - pyta z żalem pani Jolanta, która mieszka na Osiedlu Mireckiego.
"Zaczęło się od 30- i 35-letnich starych drzew. A teraz przeszli na zdrowe, w których gniazda miały ptaki" - napisała do "Wyborczej" jedna z mieszkanek osiedla SM "Botanik". I pyta: "Dlaczego je wycinają?"
Grupa społeczników i mieszkańców Starego Polesia zapaliła znicze na pniach drzew, które wycięto w ramach przygotowań do Zielonego Polesia.
W wiosenne poranki zamiast śpiewu ptaków w Łodzi słychać piły mechaniczne. Trwa wycinka drzew. Na ulicach Żeromskiego, Pomorskiej, Sterlinga, Narutowicza, Łagiewnickiej, Traktorowej, Kilińskiego rżną, ile się da. A Łódź wcale nie pięknieje.
"Doszły nas pogłoski, że rządząca partia przymierza się do wprowadzenia programu "500.000 drzew minus", przewidującego swobodną wycinkę drzew także na terenach niczyich, czyli publicznych" - piszą w nietypowej interpelacji do prezydent Hanny Zdanowskiej
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.