- Najbardziej oburzające jest to, że kontrolerzy MPK Łódź ograniczyli wolność mojej mamy. To, co się stało, to był koszmar, do którego często wraca w rozmowach - mówi córka pasażerki.
- Poczułam wewnętrzną potrzebę, by stanąć za kimś słabszym - mówi nastoletnia Martyna, która kupiła bilet komunikacji miejskiej bezdomnemu mężczyźnie. Kontrolerzy MZK kazali mu wyjść z autobusu.
- Dołączam się do grona osób ograbionych przez MPK Łódź - piszą do "Wyborczej" czytelnicy.
Nasza czytelniczka, jadąc autobusem linii 70, otrzymała mandat za brak biletu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że biletomat uległ awarii, a pasażerka miała przy sobie wydrukowane potwierdzenie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.