- Chodziło o godność człowieka. Poczułem, że zostałem skrzywdzony, bo potraktowano mnie, jak oszusta - mówi pasażer MPK Łódź. Do sądu poszedł po sprawiedliwość.
- Dlaczego MPK Łódź tak traktuje pasażerów? - pytają łodzianie, którzy skarżą się na agresywne zachowanie kontrolerów.
Pani Zofia powie mi potem, że stara się już nie jeździć komunikacją miejską, bo uraz pozostał. Ale czy właśnie tak to powinno wyglądać? Czy powinniśmy bać się wsiąść w swoim mieście do tramwaju?
- To, co spotkało moją córkę i jej trzy koleżanki w MPK Łódź, uważam za skandal. Studentki z zagranicy zostały potraktowane jak oszustki - mówi Tomasz Niziołek.
- Najbardziej oburzające jest to, że kontrolerzy MPK Łódź ograniczyli wolność mojej mamy. To, co się stało, to był koszmar, do którego często wraca w rozmowach - mówi córka pasażerki.
- Poczułam wewnętrzną potrzebę, by stanąć za kimś słabszym - mówi nastoletnia Martyna, która kupiła bilet komunikacji miejskiej bezdomnemu mężczyźnie. Kontrolerzy MZK kazali mu wyjść z autobusu.
- Dołączam się do grona osób ograbionych przez MPK Łódź - piszą do "Wyborczej" czytelnicy.
Nasza czytelniczka, jadąc autobusem linii 70, otrzymała mandat za brak biletu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że biletomat uległ awarii, a pasażerka miała przy sobie wydrukowane potwierdzenie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.