- Absolutne lekceważenie zapisów ustawy o lekarzach i izbach weterynarii, kodeksu etyki - mówi Tadeusz Domarecki, prezes Łódzkiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej w Łodzi. - Powiatowi lekarze i ich zastępcy funkcjonowali w permanentnym zastraszeniu.
- Po rządach mojej poprzedniczki strach był ogromny, ludzie byli sparaliżowani, miesiąc zajęło mi przekonanie ich, że nie zieję ogniem, jestem normalnym człowiekiem - mówi Tomasz Mroczek, wojewódzki lekarz weterynarii w Łodzi.
- Bardzo długo to trwało, ale w końcu doczekaliśmy się tego, że pani Lasiecka straciła pracę, to dla nas duża ulga - mówi lekarz weterynarii z województwa łódzkiego. - I nie jestem jedyny, który tak uważa.
- Dlaczego jeszcze nie doszło do zmiany wojewódzkiego lekarza weterynarii w Łodzi? Przecież afer związanych z obecną szefową jest od groma - mówi "Wyborczej" jeden z lekarzy.
Atmosfera jest fatalna, lekarze urzędowi żyją w stresie, obawiają się, że z dnia na dzień zostaną skierowani do pracy w inne miejsce lub odwołani - mówi osoba związana z branżą weterynaryjną w województwie łódzkim. - Tak się nie da pracować.
- Główny lekarz weterynarii nie dopatruje się w działalności wojewódzkiego lekarza weterynarii w Łodzi oraz powiatowego lekarza weterynarii w Sieradzu działań, które należałoby uznać za niedopuszczalne - twierdzi Paweł Niemczuk w piśmie do posłanki z Kutna.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.