Dziki były w tym roku widziane na Retkini, Teofilowie, Marysinie czy Olechowie. Nadchodzi wiosna i dzikie zwierzęta coraz częściej zaczną odwiedzać łódzkie osiedla.
Od 1 listopada każdy obwód łowiecki musi zorganizować minimum dwa polowania zbiorowe na dziki w ramach walki z ASF. W Łódzkim myśliwi mają wyeliminować 15 tys. dzików. Zarząd PZŁ - obawiając się antyłowieckich aktywistów - o pomoc poprosi policję.
Zabijają zwierzęta, nie zgłaszają ich w Polskim Związku Łowieckim, przerabiają i sprzedają. Na wsi każdy wie, do kogo iść po kiełbasę z jelenia, czy dzika. Rozmowa z Leszkiem Jakubiakiem, myśliwym, który innym myśliwym zarzuca kłusownictwo.
Ogród pani Wiesławy zawsze był piękny. Teraz jest zryty przez dziki. - Chodzą watahami, straszą ludzi, poraniły psa - alarmują mieszkańcy. - To nie jest wina dzików - odpowiadają znawcy tematu.
Przez pierwszych pięć tygodni obowiązywania "lex Ardanowski" na terenie województwa łódzkiego nie stwierdzono ani jednego przypadku ASF. W całej Polsce na 30 tys. odstrzelonych dzików wirusa wykryto w 0,4 proc. przypadków.
Coraz więcej dzików w Łodzi. Najczęściej można je spotkać na osiedlach, ale wchodzą też do centrum miasta.
Zbierają grzyby tam, gdzie pojawiają się myśliwi. Aktywiści z Łódzkiego Ruchu Antyłowieckiego zatrzymali polowanie pod Strykowem. PZŁ twierdzi, że jeden z nich potrącił autem myśliwego.
Myśliwy strzelił z ambony. Był pewien, że pocisk trafił w dzika. Okazało się, że zabił człowieka. Po dwóch miesiącach śledztwa prokurator postawił mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
W Trzech Króli już od rana pod Lasem Karolewskim zaczęły parkować samochody członków Koła Łowieckiego "Złom". Myśliwi z bagażników wyjęli broń, z aut wypuścili psy. Ale polowania nie zaczęli. Na drodze stanęło im 30 aktywistów.
Potwierdzają się prognozy z początku roku. Dziki w Łodzi coraz chętniej zapuszczają się do miasta. Sytuacji nie ułatwia dokarmianie innych zwierząt i wyrzucanie resztek jedzenia.
Copyright © Agora SA