Niewykluczone, że uda się ustalić tożsamość mężczyzny, który został podpalony na przystanku tramwajowym przy ulicy Pomorskiej w Łodzi. Na komisariat policji zgłosiła się kobieta i poinformowała, że ofiarą tej okrutnej zbrodni jest jej 36-letni syn.
33-latek jest podejrzany o zbrodnię zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Niestety, nadal nie jest znana tożsamość ofiary.
Robert S. przyznaje, że to on spowodował tragiczny pożar kamienicy w Zduńskiej Woli. Zapewnia, że nie chciał nikogo pozbawić życia.
Na ciele mężczyzny, którego zwłoki 1 stycznia znaleziono w kamienicy przy ul. Wojska Polskiego, znajdowały się liczne rany, zadane jeszcze przed podpaleniem.
Zwęglone ciało lokatora leżało na łóżku w mieszkaniu. Można było pomyśleć, że zasnął z papierosem. Prokuratura ma jednak podejrzenia, że przyczyną śmierci mogło być zabójstwo.
Mężczyzna umierał w męczarniach, a straty materialne to prawie dwa miliony złotych. Sąd Okręgowy w Sieradzu wymierzył dożywocie za zabójstwo i podpalenie z 2020 roku.
Pożar we wsi Kamieniki wybuchł po drugiej w nocy. Ogień strawił ponad 1,5 tys. metrów sześciennych drewna. Sprawą zajmie się policja. Mieszkańcy obawiają się, że w okolicy grasuje seryjny podpalacz.
Mężczyzna podejrzany jest m.in. o usiłowanie zabójstwa brata i dwóch sióstr.
Policjanci wytypowali i zatrzymali podejrzanego, który podpalił jedno z mieszkań w kamienicy. W przeszłości miał już konflikt z prawem i odpowie za swój czyn w warunkach recydywy.
Seria pożarów miała miejsce w niedzielę na Widzewie. Ktoś uparcie podpalał pergole na śmieci. W ręce policjantów trafił 44-letni mężczyzna. Niewykluczone, że odpowie także za inne podpalenia.
Na razie nie wiadomo, co skłoniło mężczyznę do dramatycznego czynu. Wiadomo jedynie, że w piątkowy wieczór, stojąc w poczekalni izby przyjęć Szpitala Miejskiego w Łowiczu, oblał się łatwopalną cieczą i podpalił.
Copyright © Agora SA