Żeby wejść do środka, kolega puszcza właścicielowi sygnał telefonem. Ten otwiera drzwi, ale nie od frontu kamienicy. Wpuszcza nas przez... prywatne mieszkanie. Tak radzą sobie restauracje i puby z rządowymi obostrzeniami w czasie epidemii koronawirusa.
"Płacimy za zezwolenie na sprzedaż alkoholu, choć przez decyzję rządu, nie mogliśmy z niego korzystać" - mówi właściciel łódzkiej restauracji. Czy "tarcza antykryzysowa 4.0." to zmieni?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.