W Sądzie Okręgowym w Łodzi rozpoczął się proces, jaki spółce PGE GiEK wytoczyła fundacja Greenpeace. Ekolodzy domagają się wyłączenia elektrowni w Bełchatowie i w Turowie do roku 2030. PGE alarmuje o groźbie utraty "polskiej suwerenności energetycznej".
Łódź będzie pierwszym miastem w Polsce, w którym we współpracy z magistratem powstanie "zakątek dla owadów zapylających". Inicjatywa realizowana wspólnie z Greenpeace to odpowiedź m.in. na zmiany klimatu.
Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska uchyliła decyzję środowiskową dla planowanej odkrywki węgla brunatnego w Złoczewie. To oznacza, że inwestycja nie może być realizowana.
- Będzie kopalnia i koncesja - zapowiada przedstawiciel Ministerstwa Energii w sytuacji, gdy o koncesji można decydować dopiero po decyzji środowiskowej. A tej ciągle nie ma. Zdaniem Greenpeace ministerstwo pokazuje, że nie jest bezstronne w wydawaniu decyzji.
- Aktywiści Greenpeace'u nocną projekcją na chłodni kominowej elektrowni w Bełchatowie przypominają premierowi Mateuszowi Morawieckiemu o pilnej potrzebie ochrony klimatu - podaje w sobotnim komunikacie Greenpeace Polska.
Aktywiści Greenpeace'u chcieli przelecieć obok elektrowni Bełchatów balonem z napisem "uratujmy klimat". Akcję udaremniła policja.
Sześcioro protestujących zeszło z ponad 180-metrowego komina elektrowni Bełchatów w środę (28 listopada) wieczorem. Część z tych osób ma przedstawione zarzuty naruszenia miru domowego. To jednak nie koniec protestu przeciwko korzystaniu przez Bełchatów z węgla. Greenpeace Polska zapowiada skierowanie pozwu przeciwko PGE, jeśli nic w tej sprawie się nie zmieni.
We wtorek (27 listopada) rano aktywiści Greenpeace wspięli się na mierzący 180 metrów komin elektrowni w Bełchatowie. To protest "przeciwko bierności polityków wobec kryzysu klimatycznego". Trzy kobiety i trzech mężczyzn spędzą na górze noc.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.