- Nie jest to dla mnie przyjemny wyrok do wydania - mówi sędzia Bartosz Lewandowski z Sądu rejonowego dla Łodzi-Widzewa. - Działała pani w naiwny sposób, nie mogę pani ochronić. Oceniam, że reakcja banku była prawidłowa.
- Bank nie może wykorzystywać własnych zaniedbań, by domagać się od klientki zwrotu pieniędzy, które do niej nie trafiły - mówi Artur Domański, pełnomocnik łodzianki, która padła ofiarą oszustwa na kryptowaluty.
- Panie Tomaszu! - przekonywał. - Każdy miesiąc daje wzrost wpłaconego kapitału o 70 proc.! Nie szkoda czasu na czekanie, kiedy może pan zacząć zarabiać już dziś?
- Pozwana działała bardzo niestarannie, ale w tym przypadku powinna być chroniona przez bank, który ma pieczę nad środkami pieniężnymi klienta - mówi asesor sądowy Mariusz Podhalicz, który oddalił powództwo banku przeciw emerytce naciągniętej na kryptowaluty.
- Zadzwonił do mnie mężczyzna, który polecił inwestycję w bitcoiny. Miałam na niej zarobić - zeznała przed sądem pani Teresa, emerytka z Łodzi, która straciła w sumie 100 tys. zł. - Kompletnie uśpił moją czujność, na wszystko się zgadzałam.
Policjanci z łódzkiego oddziału CBZC rozbili zorganizowaną grupę przestępczą, która wyłudziła pieniądze od 93 urzędów miast, gmin i starostw powiatowych. Podejrzane są 22 osoby. Łączne straty wyceniono na 11 milionów złotych.
Była to pierwsza w Polsce giełda kryptowaluty. Miliony należące do inwestorów zostały przejęte jednego dnia.
"Konsultant" polecił kobiecie, by zainstalowała program potrzebny do zainwestowania w kryptowaluty. W ten sposób przejął jej komputer i wyczyścił konto. Policja ostrzega: Takich oszustw jest coraz więcej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.