- Ubrania szyję od 26 lat, ale tak źle jeszcze nie było - mówi pani Maria, właścicielka szwalni z Łodzi. Zaległe zobowiązania właścicieli firm z branży odzieżowej wynoszą ponad 120 mln zł.
- Ludzie powinni się zbuntować i przestać szyć za te marne grosze - mówi pracownica jednej z łódzkich szwalni. Branża odzieżowa od wielu miesięcy zmaga się z kryzysem.
- Nie chodzi tylko o kłopoty ze sprzedaniem kolekcji, ale też o to, że w branży odzieżowej nie ma kto pracować. Dlatego muszę zamknąć szwalnię - mówi Dagmara, właścicielka zakładu w Łodzi.
- Nie wiem, czy firma dotrwa do końca roku - płacze pani Lucyna, która od 34 lat prowadzi szwalnię w Łodzi. - Tak źle nie było nigdy, może mi nie starczyć na zakup jedzenia.
- Nie ma szkół krawieckich, nauki dla szwaczek, obecnie tradycja szycia zamiera - mówi pani Jolanta, która w Łodzi prowadzi szwalnię od lat 90. - Kiedyś córki uczyły się szycia od matek, a teraz nie można znaleźć chętnych do tej pracy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.