Ordo Iuris bierze w obronę szpital w Pabianicach, na który NFZ nałożył 550 tys. zł kary za niewykonanie aborcji.
Do 11 listopada łodzianie mogą zgłaszać propozycje nazw trzech ulic, które powstaną w Nowym Centrum Łodzi. To idealna okazja do tego, by upamiętnić trwający strajk kobiet - największe masowe protesty w Polsce od czasów komunizmu.
Rząd co kilka miesięcy wyznacza sobie nowego wroga. Niedawno to były osoby LGBT, teraz kobiety. Mam nadzieję, że protesty utrzymają swoją siłę i przerodzi się to w coś większego. Potrzebna jest zmiana - mówi 18-letnia Wiktoria.
"Partia rządząca próbowała w parlamencie ograniczyć aborcję i poniosła porażkę. Teraz sądy, które kontroluje, zrobiły to za nią, wywołując największe protesty od czasu dojścia rządu do władzy" - pisze o strajku kobiet "New York Times". Zdjęcia i relacje z Polski obiegają największe media na świecie.
Kolejny dzień strajku kobiet. - Walczymy o prawo wyboru. Nie chcę być trumną. Nie chcę być w sytuacji, kiedy będę dziewięć miesięcy czekać na urodzenie martwego dziecka.
Za nami wielka manifestacja piątkowa w Warszawie. Nie mogło na niej zabraknąć łodzianek i łodzian. Co w czasie strajku kobiet będzie się działo w sobotę w Łodzi?
Mam dwóch synów, więc ktoś mógłby powiedzieć, że strajk kobiet mnie już nie dotyczy, ale jestem tu dla moich przyszłych synowych. Chcę, żeby w Polsce czuły się bezpiecznie.
Jadą wesprzeć strajk kobiet i zamanifestować swój sprzeciw. Natalia: - Nasze pokolenie to przyszłość, nie wyobrażam sobie, że mogłoby nas teraz w Warszawie zabraknąć.
- Nikt nie wie, kto tego nie widział, nie doświadczył, jaki to jest dramat opiekować się dziećmi, które nie mają szans na przeżycie - piszą pracownicy jednego z łódzkich szpitali. I wysyłają "Wyborczej" zdjęcie z transparentem: "prawa kobiet".
- Hasła, które macie na transparentach - będą o tym pisać. Będą mówić w przyszłości, że te hasła przyczyniły się do tego, że PiS wypier...lił z tego kraju - słyszą uczestniczki i uczestnicy strajku kobiet w Łodzi.
- Panu się epoki pomyliły. To podejście władzy totalnej - grzmiał na posiedzeniu łódzkiej komisji radny Maciej Rakowski z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Chwilę wcześniej naczelnik miejskiej komendy przekonywał, że funkcjonariusze podczas strajku kobiet nigdy nie prowokowali i nie nadużywali siły.
Rząd PiS znów chciał wszystkich rozegrać. Uśmiechnął się do wyborców Konfederacji, przeprosił się z Kościołem, a teraz - obwiniając strajk kobiet za rekordowe zakażenia - będzie zamierzał przykryć swą nieudolność, za którą ludzie zapłacą życiem. Tak bezduszną machinę zła może zatrzymać tylko jedno: solidarność wkurwionych.
Dla protestujących aż nazbyt czytelny jest związek wielu polskich biskupów i duchownych z ekipą rządzącą, która stoi za - według mnie skandaliczną - decyzją tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego.
Kolejny dzień strajku kobiet i kolejny protest w Łodzi. W środę demonstrowali m.in. studenci, ale szybko przyłączyli się do nich inni łodzianie. Organizatorzy szacują, że w sześciogodzinnym marszu wzięło udział 30 tysięcy osób!
- Jeśli w Polsce nie użyjesz tradycyjnego "kurwa mać" i nie walniesz pięścią w stół, nic nie załatwisz. Grzecznością rewolucji się nie wygrywa. A jesteśmy w jej trakcie. Rozmowa z Marcinem Maziarzem, uczestnikiem strajków kobiet, którego policja powaliła na ziemię.
Na sali rozpraw wszyscy płakali. Cały skład sędziowski, biegli, widownia. Biegły, starszy ginekolog, poszedł do kobiety i ją przytulił. Powiedział: "To nie twoja wina. To barbarzyństwo ustawodawcy".
Tu zaszła zmiana. Po kilku krytykowanych incydentach z udziałem policji - z mundurowymi, którym puszczają nerwy, którzy straszą mandatami i użyciem środków przymusu bezpośredniego - na strajku kobiet w Łodzi pojawia się uśmiechnięta rzeczniczka drogówki. Funkcjonariusze uspokajają: "Dziewczyny, wszystko dobrze".
Po serii ataków policjantów na protestujących politycy łódzkiej Nowoczesnej składają w prokuraturze wniosek o możliwość popełnienia przestępstwa. Radni miejscy rozważają też wycofanie dalszego współfinansowania działalności policji.
To już szósty dzień strajku kobiet. Co będzie się działo w Łodzi we wtorek, 27 października?
- Nie ma mojej zgody na to, aby strażnicy miejscy wykorzystywani byli do ochrony siedzib jakichkolwiek partii politycznych oraz do działań mających znamiona represji wobec mieszkańców miasta - przekonuje komendant straży miejskiej w Łodzi, która od początku października jest w gestii wojewody łódzkiego.
"Policjant nie może (nie tylko nie powinien, ale nie wolno mu) wykonywać rozkazów sprzecznych z prawem. Jeżeli pada rozkaz: legitymować, bo tak nam kazali, to pies powinien nie tylko warknąć, ale ugryźć" - pisze w liście do "Wyborczej" łódzki policjant.
Poniedziałek (26 października) to kolejny już dzień protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej. Tym razem strajk kobiet przeniósł się - w środku popołudniowego szczytu komunikacyjnego - na drogi w Łodzi.
"Trzeba było nas nie wkurwiać" - skandowali łodzianie, którzy w niedzielę po raz drugi przyszli przed katedrę. Na schodach czekali na nich narodowcy. Ci z przodu przez cały protest odmawiali fragment modlitwy różańcowej.
W czwartym dniu protestów przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji po stronie oburzonych łodzian stanęła prezydent miasta Hanna Zdanowska. Za wyprowadzenie tysięcy osób na ulicę obwiniła autorów "nieludzkiego prawa".
Czwórka aktywistek przebrana w stroje podręcznych weszła podczas niedzielnej mszy do łódzkiej katedry. W środku czekała już na nie Młodzież Wszechpolska, kobiety wypchnięto ze świątyni. W tym samym czasie pod wejściem zebrał się tłum protestujących. Drzwi do katedry zostały zamknięte.
Choć sobotni marsz przeciwko zakazowi przerywania ciąży ze względu na nieodwracalne wady płodu spotkał się z ostrą reakcją policji, łodzianki i łodzianie nie ustępują. W niedzielę planują wrócić na ulice miasta.
Po krótkiej pyskówce policjant podbiegł do chłopaka, od tyłu złapał go za szyję i powalił na ziemię. Po chwili podbiegli kolejni funkcjonariusze i zaciągnęli manifestanta do radiowozu.
Żeby przypodobać się skrajnemu, prawicowemu elektoratowi, rząd jest w stanie zrobić wszystko. Jeśli będzie taka polityczna potrzeba, każą nam nosić czapki z pomponem. Z tym, że ja bym chętniej założyła czapkę z pomponem, niż była obywatelką kraju, w którym ktoś sadystycznie znęca się nad kobietami.
W piątkowe popołudnie w Łodzi pod siedzibą PiS mieszkanki i mieszkańcy miasta zapalą znicze. W ten symboliczny sposób pożegnają się z prawami kobiet, których czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego je pozbawił.
Posłowie mają zająć się w poniedziałek ustawą Kai Godek, która zaostrzy prawo aborcyjne w Polsce. O tej samej porze w całej Polsce zorganizowane będą protesty.
Łódzka lewica sprzeciwia się zaostrzaniu prawa aborcyjnego i zapowiada powtórkę z czarnego protestu. Zdaniem SLD zaostrzenie prawa aborcyjnego to rekompensata za dymisję Szyszki i Macierewicza.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.