Kryzys uderza w gospodarkę. Za nami protest restauratorów z Łodzi. W piątek czekają nas kolejne.
NSZZ "Solidarność" wzywa swoich członków do wstąpienia do Straży Narodowej, którą zakłada Robert Bąkiewicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Do 11 listopada łodzianie mogą zgłaszać propozycje nazw trzech ulic, które powstaną w Nowym Centrum Łodzi. To idealna okazja do tego, by upamiętnić trwający strajk kobiet - największe masowe protesty w Polsce od czasów komunizmu.
"Apeluję o uspokojenie nastrojów wśród Waszych uczniów oraz podkreślanie, że udział w zgromadzeniach odbywa się z naruszeniem obowiązującego dziś stanu prawnego" - napisał łódzki kurator oświaty (przy okazji polityk PiS, ale to pewnie bez znaczenia) do dyrektorów szkół, nawiązując do protestów w obronie praw kobiet.
Rząd co kilka miesięcy wyznacza sobie nowego wroga. Niedawno to były osoby LGBT, teraz kobiety. Mam nadzieję, że protesty utrzymają swoją siłę i przerodzi się to w coś większego. Potrzebna jest zmiana - mówi 18-letnia Wiktoria.
- Władza na własne życzenie doprowadziła do największego kryzysu społeczno-politycznego po roku 1989. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby obecna sytuacja była wynikiem bardzo brutalnej kalkulacji - ocenia skutki wyroku Trybunału Konstytucyjnego o aborcji dr Maciej Onasz, politolog.
Łodzianki i łodzianie skorzystali z wolnego dnia, aby w niedzielę tłumnie przyjść na Strajk Kobiet. Przynieśli znicze i kwiaty. Było spokojnie, z wyjątkiem jednego incydentu. Mężczyzna próbował wyrwać tęczową flagę idącej dziewczynie.
To dzień Wszystkich Świętych, jakiego jeszcze nie było. Cmentarze zostały zamknięte z powodu epidemii koronawirusa, a łodzianie i łodzianki wybierają się na Strajk Kobiet, domagając się prawa do wyboru w sprawie aborcji.
"Partia rządząca próbowała w parlamencie ograniczyć aborcję i poniosła porażkę. Teraz sądy, które kontroluje, zrobiły to za nią, wywołując największe protesty od czasu dojścia rządu do władzy" - pisze o strajku kobiet "New York Times". Zdjęcia i relacje z Polski obiegają największe media na świecie.
Kolejny dzień strajku kobiet. - Walczymy o prawo wyboru. Nie chcę być trumną. Nie chcę być w sytuacji, kiedy będę dziewięć miesięcy czekać na urodzenie martwego dziecka.
Za nami wielka manifestacja piątkowa w Warszawie. Nie mogło na niej zabraknąć łodzianek i łodzian. Co w czasie strajku kobiet będzie się działo w sobotę w Łodzi?
Mam dwóch synów, więc ktoś mógłby powiedzieć, że strajk kobiet mnie już nie dotyczy, ale jestem tu dla moich przyszłych synowych. Chcę, żeby w Polsce czuły się bezpiecznie.
Jadą wesprzeć strajk kobiet i zamanifestować swój sprzeciw. Natalia: - Nasze pokolenie to przyszłość, nie wyobrażam sobie, że mogłoby nas teraz w Warszawie zabraknąć.
"Nie uważam, by ktokolwiek mógł być bardziej surowy niż nasze własne sumienie. Głos Polek musi być wysłuchany" - napisała łódzka radna z ramienia PiS, odnosząc się do protestów kobiet przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego.
Organizacje pozarządowe od dawna walczą o uruchomienie w Łodzi przez samorząd gabinetu profilaktyki intymnej bez klauzuli sumienia. Miał powstać jeszcze w 2019 r. Na fali strajku kobiet obietnica powróciła. Tym razem się uda?
- "Nie wiem, co się dzieje i co się takiego stało w środę, że tylu uczniów nie było". Tak miałam odpowiedzieć uczniom? - tak nauczyciele z Łodzi komentują słowa ministra Przemysława Czarnka o strajku kobiet.
Tym razem łodzianki i łodzianie spotkali się przy siedzibie PiS, żeby potem przejść na plac Wolności. Do strajku kobiet w czwartek, 29 października, przyłączyli się też taksówkarze. W piątek wielki wyjazd na protest w stolicy, ale też manifestacja w Łodzi pod hasłem "Solidarne z Warszawą". Widzimy się o 17.30 na Piotrkowskiej 143. Będziecie?
- Nikt nie wie, kto tego nie widział, nie doświadczył, jaki to jest dramat opiekować się dziećmi, które nie mają szans na przeżycie - piszą pracownicy jednego z łódzkich szpitali. I wysyłają "Wyborczej" zdjęcie z transparentem: "prawa kobiet".
- Hasła, które macie na transparentach - będą o tym pisać. Będą mówić w przyszłości, że te hasła przyczyniły się do tego, że PiS wypier...lił z tego kraju - słyszą uczestniczki i uczestnicy strajku kobiet w Łodzi.
- Panu się epoki pomyliły. To podejście władzy totalnej - grzmiał na posiedzeniu łódzkiej komisji radny Maciej Rakowski z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Chwilę wcześniej naczelnik miejskiej komendy przekonywał, że funkcjonariusze podczas strajku kobiet nigdy nie prowokowali i nie nadużywali siły.
Kilkaset studentek i studentów z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi ubranych w białe fartuchy z czerwonymi błyskawicami przeszło Piotrkowską pod siedzibę PiS. - To my będziemy opiekować się pacjentkami, które muszą donosić ciążę - podkreślali, popierając Strajk Kobiet.
Rząd PiS znów chciał wszystkich rozegrać. Uśmiechnął się do wyborców Konfederacji, przeprosił się z Kościołem, a teraz - obwiniając strajk kobiet za rekordowe zakażenia - będzie zamierzał przykryć swą nieudolność, za którą ludzie zapłacą życiem. Tak bezduszną machinę zła może zatrzymać tylko jedno: solidarność wkurwionych.
Dla protestujących aż nazbyt czytelny jest związek wielu polskich biskupów i duchownych z ekipą rządzącą, która stoi za - według mnie skandaliczną - decyzją tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego.
Kolejny dzień strajku kobiet i kolejny protest w Łodzi. W środę demonstrowali m.in. studenci, ale szybko przyłączyli się do nich inni łodzianie. Organizatorzy szacują, że w sześciogodzinnym marszu wzięło udział 30 tysięcy osób!
- Jeśli w Polsce nie użyjesz tradycyjnego "kurwa mać" i nie walniesz pięścią w stół, nic nie załatwisz. Grzecznością rewolucji się nie wygrywa. A jesteśmy w jej trakcie. Rozmowa z Marcinem Maziarzem, uczestnikiem strajków kobiet, którego policja powaliła na ziemię.
Przez kilka dni strajk kobiet w Łodzi blokował ulice i - co za tym idzie - także pojazdy MPK. W środę w okolicach południa tramwaje i autobusy zatrzymają same prowadzące i prowadzący. Możliwy jest chwilowy paraliż miasta.
W środę (28 października) kolejny dzień strajku kobiet - kobiety mają nie pracować i protestować.
Szóstego dnia protestu w obronie praw kobiet ulicami Łodzi przeszło około dwóch tysięcy demonstrantów. Na transparentach m.in. hasła: "Trzeba było nas nie wkurwiać" "Z kobietami nie wygracie" i "Wypierdalać".
Szósty dzień protestu w obronie praw kobiet. Ulicami Łodzi idzie około dwóch tysięcy demonstrantów. Przesłanie to samo od kilku dni, rządzący, którzy zgotowali kobietom piekło, mają "wypierdalać".
Na sali rozpraw wszyscy płakali. Cały skład sędziowski, biegli, widownia. Biegły, starszy ginekolog, poszedł do kobiety i ją przytulił. Powiedział: "To nie twoja wina. To barbarzyństwo ustawodawcy".
"W mojej jednostce o polityce się nigdy nie rozmawiało. Od czwartku to się zmieniło. I wiecie, co mówią? "Je... PiS". Koleżanka tak się zdenerwowała, że powiedziała: "Marzę, żeby policja dołączyła do strajku kobiet. Jak nas zwolnią, to ch..j.".
Tu zaszła zmiana. Po kilku krytykowanych incydentach z udziałem policji - z mundurowymi, którym puszczają nerwy, którzy straszą mandatami i użyciem środków przymusu bezpośredniego - na strajku kobiet w Łodzi pojawia się uśmiechnięta rzeczniczka drogówki. Funkcjonariusze uspokajają: "Dziewczyny, wszystko dobrze".
Po serii ataków policjantów na protestujących politycy łódzkiej Nowoczesnej składają w prokuraturze wniosek o możliwość popełnienia przestępstwa. Radni miejscy rozważają też wycofanie dalszego współfinansowania działalności policji.
To już szósty dzień strajku kobiet. Co będzie się działo w Łodzi we wtorek, 27 października?
- Nie ma mojej zgody na to, aby strażnicy miejscy wykorzystywani byli do ochrony siedzib jakichkolwiek partii politycznych oraz do działań mających znamiona represji wobec mieszkańców miasta - przekonuje komendant straży miejskiej w Łodzi, która od początku października jest w gestii wojewody łódzkiego.
Kilkaset osób zablokowało ruch w Zgierzu, w Pabianicach na zebrę manifestujący wchodzili w żółwim tempie, w Piotrkowie rondo okupowane przez demonstrantów odzyskała policja. Strajk kobiet, czyli protesty przeciwko zakazowi aborcji ze względu na wadę letalną płodu, trwa także w mniejszych miastach
"Policjant nie może (nie tylko nie powinien, ale nie wolno mu) wykonywać rozkazów sprzecznych z prawem. Jeżeli pada rozkaz: legitymować, bo tak nam kazali, to pies powinien nie tylko warknąć, ale ugryźć" - pisze w liście do "Wyborczej" łódzki policjant.
Poniedziałek (26 października) to kolejny już dzień protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej. Tym razem strajk kobiet przeniósł się - w środku popołudniowego szczytu komunikacyjnego - na drogi w Łodzi.
- Policja nie jest przeciwko społeczeństwu, czy kobietom - zapewnia Krzysztof Balcer. Z szefem policyjnych związkowców z woj. łódzkiego rozmawiamy o strajku kobiet.
Film ukazuje piekło kobiet, przemoc, strach, cierpienie, sprzeciw. W ten sposób studenci Szkoły Filmowej w Łodzi włączyli się do strajku kobiet.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.