Amelka ma dwa lata i wielkie niebieskie oczy. Łysą główkę tuli do mamy. Ma za sobą ciężką operację i chemioterapię. A przed sobą? Rodzice wierzą, że długie i szczęśliwe życie. - Prosimy o pomoc. Sami nie damy rady - mówi ojciec dziewczynki
Kuba się nie boi. Wie, że musi wygrać. - Jego wiara daje nam siłę, żeby walczyć - mówi Dorian Jankowski, ojciec chłopca. Na walkę z guzem pnia mózgu i leczenie ostatniej szansy potrzeba 2 milionów złotych.
- Jestem ojcem, a ona moją księżniczką. Choćbym miał nie jeść przez rok i pójść na koniec świata, muszę ją ratować - mówi pan Łukasz, tata siedmioletniej Wiktorii. Dziewczynka po ciężkiej infekcji ma zdeformowane biodro. Jedyną szansą na samodzielność jest kosztowna operacja.
Siedmioletni Kuba dotarł na leczenie ostatniej szansy do kliniki w Zurychu. W piątek (22 marca) przechodził ryzykowną biopsję, dzięki której będzie skuteczniej leczony. Rodzice proszą o modlitwę
Wiola urodziła dziecko rok temu, kilkanaście tygodni po tym, jak zapadła w śpiączkę. Lekarze mówili, że to cud. Teraz rodzina czeka na kolejny: aż Wiola się przebudzi
To miejsce dla dzieci, które mają pod górę. Nie mają łatwego życia, nie zawsze mogą liczyć na bliskich, nie są akceptowane przez rówieśników. Świetlica Podwórkowa potrzebuje pomocy.
Jest potężny strach i całe morze nadziei. - Dostaliśmy właśnie odpowiedź z kliniki z Zurychu, że podejmują się leczenia naszego dziecka - mówi Dorian Jankowski, ojciec siedmioletniego Kuby. W Polsce lekarze proponują chłopcu już tylko leczenie paliatywne.
Podczas meczu Widzewa z ROW-em Rybnik (9 marca) zbierane będą pieniądze na leczenie dwuletniej dziewczynki
Od dnia diagnozy niczego nie są pewni. Tylko jedno wiedzą ponad wszelką wątpliwość: - Będziemy walczyć o Kubę - mówią. Nie chcą wierzyć, gdy lekarze mówią, że ich sześcioletniemu synowi nie da się pomóc. Wspierają ich już setki ludzi
"Nie pamiętam, czym jest spokojny sen. Nie pamiętam już dni bez strachu o życie własnego dziecka" - tak mama dwuletniej Amelki zaczyna dramatyczny apel. Na terapię ostatniej szansy potrzeba pół miliona.
- Remont mieszkania pani Teresy pokazał, że krąg ludzi o wielkich sercach potrafi zdziałać cuda - mówi Oksana Hałatyn-Burda z Fundacji "W Człowieku Widzieć Brata". Starsza pani, która w sierpniu straciła w pożarze mieszkanie i cały dobytek, już niedługo będzie mogła wrócić do siebie.
- Może w czasie przedświątecznych zakupów znajdziecie państwo chwilę, żeby podejść do Skrzynki i przeczytać, o co proszą potrzebujący. Nie marzą o luksusach. Potrzebne im proste przedmioty i jedzenie - mówi Marta Gajdowicz, wolontariuszka Skrzynki "Domni-Bezdomni"
Karolina i Mariusz Angiel rok temu stracili córkę. Niedawno usłyszeli od lekarzy, że śmiertelnie chory jest syn. Staś ma piękne, niebieskie oczy i promienny uśmiech. Skończył pół roku. Lekarze nie wiedzą, czy przeżyje jeszcze miesiąc, czy rok.
8-letni Adam właśnie wyszedł z ostrej białaczki. Jego mama ma guza mózgu, którego nie można usunąć. Co roku na zimę biorą kredyt, żeby nie marznąć. W ich domu pękł dach, zawalił się komin. Marta i jej dzieci potrzebują pomocy.
W nocy z 14 na 15 grudnia ktoś ukradł samochód. W środku był elektryczny wózek inwalidzki. Małe mieszkanie w bloku stało się dla niej więzieniem. Nie umiała przestać płakać. Wtedy do "Wyborczej" zadzwonił czytelnik...
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.