Rodzice 6-letniej Mai twierdzą, że za śmierć dziecka odpowiadają medycy ze szpitala w Kutnie. Placówka wydała oświadczenie, w którym czytamy, że w obecnej sytuacji epidemicznej przypadków ciężkiego zachorowania na PIMS (powikłanie po koronawirusie) może być coraz więcej. Na PIMS chorują głównie dzieci w wieku szkolnym.
- To nieprawda, że dzieci nie chorują na COVID-19 i nie mają ciężkich powikłań po koronawirusie. Coraz więcej osób się o tym przekonuje, tylko wcześniej nie mówiło się o tym głośno - mówi lekarz, który zajmuje się najmłodszymi z PIMS.
Mikołaj Fisiak jest jednym z kilkuset dzieci w Polsce, które ciężko przeszły powikłania po COVID-19. Przez koronawirusa był bliski śmierci. Jest najmłodszym dzieckiem z PIMS, które zostało ocalone dzięki ECMO.
Przybywa dzieci z tzw. zespołem pocovidowym. Często nie wiedzą, że przeszły zakażenie koronawirusem, a potem nagle muszą iść do szpitala. Z gorączką, wysypką i bólami brzucha. - Tak silnymi, że chirurdzy nieraz myśleli, że to wyrostek - mówi prof. Krzysztof Zeman z Centrum Zdrowia Matki Polki.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.