Uczniów czekają od tego roku szkolnego obowiązkowe pomiary sprawności na lekcjach WF. - Będzie ciężko - mówią nauczyciele. A dietetycy alarmują: Dzieci są coraz większe.
- Mamy technikum hodowli koni. I problem: jak delikatnie powiedzieć dziecku, że jest za grube. Bo jeździec nie może ważyć więcej niż 90 kg - mówi Marcin Józefaciuk ze szkoły w Łodzi. - Zaczynamy rozmawiać i okazuje się, że waga to jest kwestia drugorzędna. Że rozwiązywanie problemów trzeba zacząć od emocji.
- My z kolegami mówimy coraz częściej między sobą, że dzieci są teraz jak kluski. Tłustawe, blade, leniwe - słyszę od wuefisty z łódzkiej podstawówki. - Niechętnie biorą udział w zajęciach, nie potrafią wykonywać prostych ćwiczeń. W siatkówkę przegrałyby pewnie z drużyną z domu seniora.
Do szału mnie doprowadza postawa niektórych rodziców. Przyszła kiedyś mama, która poprosiła o zwolnienie z zajęć wychowania fizycznego dla swojej córki, argumentując, że ma ona po nich problem z ułożeniem włosów - opowiada specjalista medycyny rodziny z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
Ośmiolatka, która waży 50 kilogramów? To już nie jest rzadkość. - Mam o połowę więcej pacjentów z nadwagą niż przed pandemią - mówi dietetyczka.
Copyright © Agora SA