Grzegorz: - Jeszcze jest dobrze. Nie ma na co narzekać. Barbara: - Ratują mnie alimenty i 500 plus. Monika: - Nie chce mi się żyć.
- Jeszcze niedawno ludzie przywozili mnóstwo elektroniki. Kupowali nowy sprzęt, a stary wyrzucali. Teraz zdarza się to coraz rzadziej - mówi pracownik zakładu utylizacji elektroodpadów w Łodzi.
- Ja bym nie wszystko tłumaczyła biedą - mówi sprzedawczyni z łódzkiego Rossmanna. - Wielu sprawców kradzieży w naszym sklepie to osoby wyglądające na tak zamożne, że niejeden mógłby im pozazdrościć.
"Przyjmę jedzenie, którego Państwo nie przejedzą"- pisze Emila na facebookowej grupie Freeganizm Łódź. "Zapraszam po odbiór kanapek" - odpowiada ktoś po chwili.
To już ostatnia sobota kina studyjnego Bodo w Łodzi. - W kryzysie ludzie najpierw rezygnują z kultury - mówi założyciel kina, które przy ul. Rewolucji 1905 działało od ośmiu lat.
Przybywa w Łodzi biednych. - Bardzo często ci ludzie, do których wynosimy co niedzielę posiłek, mówią, że dużo ważniejsze od talerza zupy jest to, że ktoś na nich czeka - mówią w Caritasie. - Tu chodzi po prostu o godność.
- To nie jest 100 procent podwyżki czy nawet 200 procent, tylko ponad 600! Za luty i marzec zapłaciłem za gaz w sumie 17 tys. zł, a wcześniej to było między 3 a 4 tys. zł - mówi właściciel cukierni. A klienci ruszyli "Kacperkowi" z pomocą.
Restauracje w Łodzi. Kryzys i drożyzna pokonały kolejny lubiany przez łodzian i przyjezdnych lokal gastronomiczny. O zawieszeniu działalności informuje bistro Ciasno Jak w Ulu na Księżym Młynie.
Pani Alicja kupuje na przecenach, a jak jest już bardzo źle - idzie do znajomego sklepiku i bierze "na zeszyt". Niedawno zastawiła w lombardzie obrączkę, pamiątkę po zmarłym mężu. - Mało brakowało, a nie zdążyłabym jej wykupić - mówi.
- Od jednej ze stałych klientek usłyszałam: "Będę musiała wybrać: albo fryzjer, albo leki" - mówi fryzjerka z Łodzi. Kryzys dobija małe firmy.
"Na wnuczka", "policjanta" czy "pracownika socjalnego" - to stare metody oszustw. Ale wciąż pojawiają się nowe. W dobie kryzysu energetycznego popularność zdobywają metody "na węgiel", "na pellet" i "na Orlen".
Sprawdziliśmy ostatnio z żoną definicję biedy. Żona się rozpłakała. Ja poczułem się jak zero.
- W styczniu jedna faktura z PGNiG przekroczy obroty naszej spółki. Wówczas produkcja w firmie przestanie się opłacać - mówi łódzki przedsiębiorca.
- Te święta mnie przerażają. Przychodzą ludzie, którzy już nie umieją się uśmiechać. Nie narzekają na wysokie ceny masła, bo już ich nie stać nawet na margarynę - mówi prezeska pomagająca samotnym rodzinom i starszym ludziom.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.