- Czułem się tak, jakbym był przedmiotem, nie człowiekiem - o swojej pracy w gastronomii opowiada Wiktor Chimiak, łodzianin.
- Dziękujemy za głupie teksty typu: trzeba było wybrać inny zawód - mówią kasjerzy i kasjerki. Nie chcą, by znów wróciły niedziele handlowe. A czego chcą klienci? Tu zaszła zmiana.
"Wczoraj wyciągnąłem numerek o godz 13.40, aby podpisać umowę. Pracownik przyjął mnie o godz 19". W biurach obsługi klienta PGE Obrót tworzą się ogromne kolejki.
Przez dziesięciolecia Central był monopolistą, do którego ustawiały się kolejki klientów. Codziennie było słychać brzęk pękającej szyby przy wejściu, więc na etacie zatrudniono szklarza. Czym dziś przyciąga łódzki dom handlowy?
Kiedy po prawie 40 (!) minutach dotarłam do okienka, by nadać polecony, znałam na pamięć ceny większości produktów z szerokiego asortymentu oferowanego przez Pocztę Polską.
- Gdy piąty raz podawałam nazwę ulicy, przy której mieszkam, a gdzie od dwóch godzin nie było prądu, myślałam, że trafi mnie szlag - pani Agnieszka z Łodzi wspomina rozmowę z chatbotem.
- Nie dość, że jest to obrzydliwe, to jeszcze niebezpieczne dla zdrowia. A wydawało się, że po pandemii koronawirusa ludzie będą mądrzejsi - mówi klientka łódzkiego dyskontu na Widzewie. Za każdym razem, gdy robi zakupy, widzi ludzi dotykających pieczywo gołą ręką.
Handel w Łodzi. - Przyszedłem otworzyć sklep i widzę, że klienci już czekają. Okazało się, że ściągnęły ich czapki. Wszystkie sprzedałem w 45 minut - opowiada Adam Górniakowski, który budkę na Sikawie prowadzi od 40 lat.
Gdy planowano powstanie Manufaktury, byliśmy w Polsce na etapie budowy blaszanych hipermarketów. Manufaktura wciąż jest miejscem, na którym inni się wzorują.
- Wciskam półbagietkę, bo bułka jakaś mała. Ekspedientka fuka, że się pomyliłam. Naciskam jabłka, a ona się złości, że nie wbiłam kodu. Czułam się jak kretynka - opowiada pani Barbara, klientka z Łodzi.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.