Reforma edukacji 2026. - To wszystko jest już dawno w podstawie programowej - mówi Jarosław Durszewicz, ekspert prawa oświatowego i prezes fundacji Szkoła bez ocen.
- Ministerialnie ustalany kanon utrzymuje się już tylko w krajach dawnego bloku sowieckiego: w Węgrzech, Białorusi, Rosji i w Polsce - mówi literaturoznawca Krzysztof M. Maj.
- Kuratorzy mają być opiekunami, a nie cenzorami dyrektorów - mówiła Katarzyna Lubnauer w Łodzi.
- Czas skończyć z myśleniem, że dobrze było tak, jak było. Dzisiejsza młodzież ma inne potrzeby i inne wyzwania - mówiła ministra edukacji Barbara Nowacka podczas spotkania z uczniami I LO w Łodzi.
- Nauczyciele odchodzą z zawodu. Ci, którzy jeszcze chcą pracować, zostali dopchani maksymalną liczbą godzin - mówi Robert Górniak, autor strony Dealerzy Wiedzy i nauczyciel angielskiego.
- Jak nie sprawdzian, to kartkówka. I tak co tydzień - mówi matka ucznia szkoły podstawowej w Łodzi. Ojciec licealistki: - Córka płacze, już nie daje rady.
- Podwyżki dla nauczycieli - natychmiast. Potem odpolitycznienie kuratoriów - o tym, jak się zmieni polska szkoła, rozmawiamy z Katarzyną Lubnauer.
Osiem lat rządów PiS, w tym trzy Przemysława Czarnka jako ministra edukacji. Z czym będzie się musiało zmierzyć nowe Ministerstwo Edukacji i Nauki? Zapytaliśmy uczniów i nauczycieli.
- To bardzo trudny rok, nie tylko w Łodzi, ale w całej Polsce, ze względu na kumulację roczników. W rekrutacji wzięła udział rekordowa jak do tej pory liczba uczniów - mówiła w lipcu Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent miasta. Już wiemy, gdzie było najtrudniej się dostać.
Półtora rocznika, blisko 9 tys. uczniów, od września rozpocznie naukę w szkołach ponadpodstawowych. UMŁ przygotowywał się do tego wyzwania od miesięcy.
Gdy wybierałem się na studia, mówiono mi: "Humanista nie utrzyma rodziny". W trakcie studiów pytano: "Co po tej polonistyce będziesz miał?". A teraz maturzyści rozważający oceanografię, wojskoznawstwo czy media audiowizualne i kulturę cyfrową, słyszą: "To gry i zabawy, nie znajdziesz po tym pracy". Tylko czy studia na uniwersytecie faktycznie mają dać pracę?
Szkoły w Łodzi. Egzaminy ósmoklasisty już za półtora miesiąca. Później rekrutacja do szkół średnich. Czy wystarczy miejsc dla 7,5 tys. osób? I co z uczniami z Ukrainy?
Gdyby reforma edukacji miała w przyszłym roku dosięgnąć uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, już dawno powinni przygotowywać się do niej rodzice, nauczyciele, pedagodzy i dyrektorzy szkół. Tymczasem szczegóły planowanych zmian nie są nawet znane i poddane konsultacjom.
Wciąż brakuje matematyków, anglistów, wychowawców przedszkolnych, ale zainteresowanie pracą w szkołach i przedszkolach wraca. - Taka sytuacja może potrwać dwa lata - przewidują eksperci.
Po Krakowie i Katowicach przyszedł czas na Łódź. We wtorek, 10 marca, na ulice miasta wyjdą nauczyciele, by przypomnieć o trudnej sytuacji szkół. - Dostajemy pytania, czy protest ma jeszcze sens, ale jeśli nie będziemy nic robić, to znaczy, że godzimy się na to, co jest - mówi prezes łódzkiego ZNP.
Kolejne samorządy, aby pokryć koszty reformy edukacji, a przede wszystkim podwyżki dla nauczycieli, rezygnują z inwestycji i biorą kredyty. A nauczyciele coraz częściej słyszą, że to ich wina.
Powiat radomszczański, żeby utrzymać szkoły po reformie edukacji, wziął kredyt. Kolejnego już nie dostanie, a w przyszłorocznym budżecie brakuje 9 mln zł na edukację. To niejedyny powiat, który ma problem z utrzymaniem szkół.
- Będziemy zabiegać o to, żeby przeliczyć w inny sposób subwencję oświatową - zapowiedzieli Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Łodzi ds. edukacji i poseł Tomasz Trela.
- Dzieci popadały w depresję, miały fobię szkolną. Jeden z ojców opisał, jak jego córka nie wytrzymała presji i miała próbę samobójczą - mówi Dobrosław Bilski, który wraz z grupą rodziców przygotowuje zbiorowy pozew przeciwko państwu za reformę edukacji.
Rodzice zbierali zaświadczenia od psychiatrów, psychologów i porównywali progi punktowe z ubiegłych lat. Wszystko po to, by pokazać, jak reforma edukacji wpłynęła na dzieci, i pozwać organy państwa za kumulację dwóch roczników w szkołach średnich. - Sprawa jest bezprecedensowa - mówi Dobrosław Bilski, inicjator pozwu.
Była minister edukacji narodowej Anna Zalewska często podkreślała przy okazji swej reformy, że stawia na szkolnictwo branżowe i specjalistów. Zapomniała jednak, że szkolnictwo branżowe to - owszem - uczniowie, nowoczesny sprzęt (kupiony głównie za pieniądze unijne), wyremontowane budynki, ale też nauczyciele.
Rząd powinien przeprosić nauczycieli za to, w jaki sposób ich potraktował. Powiedzieć: to był błąd, źle zrobiliśmy. Wasz zawód jest potrzebny, wasza praca to wychowywanie młodego pokolenia, przyszłości kraju, dlatego od dzisiaj będziemy traktować was godnie, szanować to, co robicie.
Wychowawcy przedszkolni w wieku dziadków swoich podopiecznych, nauczyciele emeryci w szkołach branżowych. - Kiedy pokolenie 50-latków się zestarzeje i nie będziemy w stanie pracować, te szkoły trzeba będzie zamknąć - mówi dyrektorka technikum.
Kiedy uda się zapełnić jeden wakat w szkole, za chwilę tworzy się drugi. Emeryci po wrześniu mają dość i ostatecznie żegnają się ze szkołą. Najtrudniejsza sytuacja jest w przedszkolach.
Łódź potrzebuje ponad 17 mln zł na obiecane przez rząd podwyżki dla nauczycieli. Ministerstwo Edukacji pieniądze w końcu przekazało, ale znacznie mniej niż potrzeba.
- Gdy strajkowaliśmy, ludzie mówili: "Jak się nie podoba, zmieńcie pracę. Na wasze miejsce czekają kolejni". No to zmieniamy, ale kolejek chętnych nie widać - mówi matematyczka. Dyrektorzy namawiają nauczycieli, by zostali choć do końca września.
- Jest ścisk, tłok, kolejki do łazienki i wf. na korytarzu, ale w tym wszystkim jest jakiś zaskakujący optymizm - mówią nauczyciele tzw. podwójnego rocznika, który zaczął naukę w szkołach średnich.
Dzieci nie mają matematyki, hiszpańskiego, angielskiego. W łódzkich szkołach i przedszkolach prowadzonych przez miasto brakuje na ten moment 100 nauczycieli.
- Rok szkolny 2019/2020 będzie jednym z najtrudniejszych - od dawna zapowiadali nauczyciele i dyrektorzy szkół. Nie pomylili się.
O godz. 4, 5 rano przyjeżdża do nas młody człowiek z napadem padaczkowym. Potem okazuje się, że uczył się nocami, albo - co częstsze - grał w gry. W ciągu miesiąca przyjmujemy po kilka takich osób.
Od miesięcy informujemy o przenoszeniu mebli, niszczeniu pieczątek, w końcu o liczbie zwolnień i symbolicznym gaszeniu światła, czyli o wszystkim tym, co można zamknąć w haśle "likwidacja gimnazjów". Ile można, pytają niektórzy.
W niektórych uczą się już, albo będą się uczyli, uczniowie z podstawówek, liceów i szkół zawodowych. Pozostałe miasto sprzeda albo wynajmie.
- Podwyżki dla nauczycieli miały być od września tego roku, ale pieniędzy na ten cel miasto wciąż nie dostało - mówi Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi ds. edukacji.
Z końcem sierpnia dyrektorzy łódzkich gimnazjów stracą pracę. Co dalej? Wcześniejsza emerytura, wolontariat, prywatna szkoła.
Brakuje przede wszystkim matematyków i nauczycieli przedmiotów zawodowych. Przy tablicy w nowym roku szkolnym staną więc młodzi emeryci i tzw. nauczyciele od wszystkiego.
Polska w 2020 r.: zabraknie pieniędzy na budowę drogi i remont szkoły, autobus przyjedzie rzadziej, a ulicy nie będzie miał kto posprzątać.
Tylko kilka osób dostało się do klasy z pierwszego wyboru. Większość trafiło do klas z drugiej lub trzeciej preferencji.
Klasy składające się z samych olimpijczyków, gigantyczne progi punktowe i kolejki z podaniami o ponowne rozpatrzenie prośby o przyjęcie do szkoły. Podwójny rocznik wciąż walczy o miejsca w wymarzonych liceach i technikach.
Chcemy wyroku, który pozwoli stwierdzić, że doszło do naruszenia prawa przez organy państwa - mówi Dobrosław Bilski, który chce pozwać państwo polskie za reformę edukacji i problem podwójnego rocznika.
Na tę informację uczniowie i ich rodzice czekali pełni obaw. We wtorek w Łodzi ogłoszono pierwsze wyniki rekrutacji do szkół średnich dla tzw. podwójnego rocznika.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.