- W dramatycznie trudnym czasie pandemii z systemu ochrony zdrowia, który ledwie zipie, wypadają lekarze, ponad dwa tysiące, ci, którzy mogliby ratować ludzi - alarmuje dr Paweł Czekalski, szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi.
Trwa pandemia koronawirusa. - Od roku pacjenci dzielą się na dwie grupy - covidowych i niecovidowych. Tych pierwszych ratujemy. Na tych drugich brakuje miejsca i możliwości. I to przeraża - mówi chirurg z ponad 30-letnim stażem pracy.
W szpitalach w regionie łódzkim trwa potężna mobilizacja. Bo w zastraszającym tempie przybywa zakażonych koronawirusem i chorych, którzy bez leczenia w szpitalu sobie nie poradzą.
Niedawno ratownicy łódzkiego pogotowia opowiadali o tym, jak szpital w Łęczycy odmówił przyjęcia 13-letniej ofiary gwałtu. Tym razem opowiadają, że odesłano karetkę z 21-dniowym dzieckiem. W NFZ tłumaczą, że skierowanie karetki do innego szpitala było właściwe.
Trzecia fala koronawirusa to już fakt. Pacjenci wypełniają łóżka szpitalne, lekarze i pielęgniarki pracują ponad siły. Minister zapowiada, że będą otwierane szpitale tymczasowe.
Koronawirus przybiera na sile. Codziennie w Łódzkiem przybywa po kilkuset zakażonych. Do szpitali karetki przywożą pacjentów w bardzo ciężkim stanie. I znów - jak jesienią - zwiększa się zapotrzebowanie na szpitalne łóżka dla zakażonych.
Zdarza się, że ktoś spadnie z łóżka na podłogę i tak go zastają lekarze. Albo zasłabnie i umrze w toalecie. - Teraz, w pandemii koronawirusa pacjenci są tak samotni, jak nigdy jeszcze nie byli - przyznają lekarze.
Leczyć zaćmę teraz czy wstrzymać się do końca pandemii koronawirusa? Iść do ginekologa czy na mammografię, a może lepiej poczekać? - Nie ma na co czekać - mówią w łódzkim NFZ.
Do punktów szczepień dotarły informacje, że szczepienia na koronawirusa dla grupy 0 wstrzymane są do 7 marca. - A nie lepiej szczerze powiedzieć, że szczepionek nie ma i po prostu trzeba czekać? - wzdycha szpitalny koordynator.
W ciągu doby kolejnych 247 pacjentów zmarło z powodu koronawirusa. W szpitalach jest ponad 12 tysięcy ludzi. Co dziesiąty pod respiratorem. W Łódzkiem mamy 249 nowych zakażeń COVID-19.
Łódzka posłanka Hanna Gill-Piątek spytała wojewodów o szpitale tymczasowe. - W sumie kosztowały nas 600 mln zł, a w większości stoją niewykorzystane. Nic po nich pacjentom nie zostanie - alarmuje.
Pacjenci z odmrażanych szpitali przewożeni są na przykład do szpitala zakaźnego im. Biegańskiego w Łodzi. I co? - Dajemy radę. Połowa łóżek jest wolna - mówi lekarz z izby przyjęć.
Połowa medyków ze szpitala w Zgierzu skarży się na bardzo złe samopoczucie po drugiej dawce szczepionki na koronawirusa. - To znak, że szczepionka działa - uspokaja ekspertka.
Ponad 80 proc. nowych pacjentów z koronawirusem to seniorzy. Lekarze: - To efekt świątecznych spotkań z rodziną. I rozluźnienia reżimu sanitarnego na wieść, że już jest szczepionka.
Szpital powiatowy w Kutnie po tym, jak stał się szpitalem wyznaczonym do przyjmowania pacjentów z koronawirusem, zmagał się z wieloma problemami, o których alarmowała m.in. przewodnicząca jednego z tamtejszych związków zawodowych. Teraz została za to ukarana.
Ogromny guz w klatce piersiowej mógł zabić Marcela. Lekarze z ICZMP usunęli go w całości. Święta chłopiec spędzi w domu.
Internauta, który na Facebooku opublikował zdjęcie pacjentki oddziału dla chorych z koronawirusem, kobieta upadła przy łóżku, może mieć problemy. Szpital złożył zawiadomienie do prokuratury.
Lekarze ze szpitala w Zgierzu już wiosną chcieli robić bazę ozdrowieńców z koronawirusa, którzy mogliby oddawać osocze. - Wtedy pomysł nie spodobał się ekspertom, a teraz osocze jest bardzo potrzebne i wróciliśmy do naszych planów - mówią.
Dyrektorka szpitala: - Przeżyliśmy potężne chwile trwogi, bo kończył się tlen, a my mieliśmy oddział pełen pacjentów z koronawirusem w bardzo ciężkim stanie.
Zamiast przyjęcia pacjenta z podejrzeniem koronawirusa wulgarne próby wyproszenia ratowników - do takich scen miało dojść w ostatnich dniach w kutnowskim szpitalu. Według ratowników medycznych to nie pierwsza taka sytuacja.
Brakuje koncentratorów tlenu w wypożyczalniach. Masowo kupujemy też pulsoksymetry. Bo w szpitalach nie ma miejsc, a telemedycyna nie działa.
- Choć słowa ministra o ukrywaniu łóżek były niefortunne, to pomoc żołnierzy jest prawdziwa. Na pewno nam się przydadzą w czasie pandemii koronawirusa - słyszymy w jednym ze szpitali w Łódzkiem.
- To już fakt - w województwie łódzkim nie ma gdzie kłaść pacjentów z koronawirusem - alarmuje szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi.
- Nikt z nami nie rozmawiał, nie było szkoleń, nikt nic nie wyjaśniał. Pielęgniarki mówią, że będą się zwalniać albo pójdą na zwolnienia lekarskie - alarmuje związkowczyni. Od piątku szpital w Kutnie ma przyjmować wyłącznie pacjentów z koronawirusem. Na razie liczy zakażony personel.
7 mln zł brutto - tyle bez wyposażenia ma kosztować przystosowanie hali Expo w Łodzi do potrzeb szpitala polowego, który ma zacząć przyjmować pacjentów w połowie listopada.
- Od wielu dni odmawiamy przyjęć pacjentów. Łóżka zwalniają się, gdy ktoś opuszcza placówkę, bo nie potrzebuje już naszej opieki, albo kiedy umiera - mówią lekarze ze szpitala zakaźnego. A zakażonych przybywa w zastraszającym tempie.
To już nie zapaść służby zdrowia, to rozpad na czynniki pierwsze. Słyszymy, że przybywa łóżek dla pacjentów z koronawirusem, i to jest sukces. Ale te łóżka są zabierane innym. Żeby specjalista leczył w szpitalu polowym, trzeba go zabrać z innego szpitala.
Wojewoda łódzki nakazał dyrektorce przekształcić szpital w Wieruszowie w placówkę zakaźną. Równie dobrze mógłby jej nakazać, by poleciała w kosmos.
- Od piątku zastanawiam się, jak mam to zrobić, żeby bezpiecznie stworzyć oddział dla pacjentów z koronawirusem. Nie mam respiratora. Nie mam tlenu. Nie mam personelu - mówi dyrektorka szpitala w Wieruszowie.
Wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński wydał właśnie pierwsze cztery nakazy pracy w służbie zdrowia. Dostali je lekarze mający trafić do w szpitali, w których leżą osoby zakażone koronawirusem.
- Wiosną nagłe pogorszenia u pacjentów z koronawirusem zdarzały się od czasu do czasu. Teraz to norma. Jest dużo ludzi w ciężkim stanie. A do nich - bardzo mało personelu - słyszymy w szpitalu w Zgierzu.
Przekształcenie dwóch łódzkich szpitali w jednostki covidowe i zobligowanie wszystkich innych do stworzenia oddziałów obserwacyjno-izolacyjnych - to strategia walki z koronawirusem w Łódzkiem. - Gdyby nie te kroki, za dwa tygodnie mielibyśmy problem - mówi wojewoda.
- Kolejny dzień odbieram telefony z różnych województw z prośbą, by przyjąć chorych z koronawirusem na respirator. I odmawiam, bo nie ma jak - alarmuje łódzki lekarz. - Łóżka zwalniają się, gdy wypisujemy ozdrowieńca. Albo gdy ktoś umiera.
W rękach tetrowe pieluchy, transparenty "Mama przy dziecku", a w oczach łzy. Pod ICZMP protestowały matki wcześniaków. Podkreślają, że reżim związany z koronawirusem nie tłumaczy oddzielenia matek i dzieci. - To dla bezpieczeństwa - odpowiadają w szpitalu.
W szpitalach zakaźnych mówią krótko: - Sytuacja jest dynamiczna. Pacjentów z koronawirusem nam przybywa.
W szpitalu zakaźnym w Łodzi i w COVID-owej części szpitala w Zgierzu widać zdecydowany wzrost liczby pacjentów zakażonych koronawirusem. - To jeszcze nie jest stan alarmujący, ale różnicę widać wyraźnie - mówi lekarz zakaźnik.
Epidemia koronawirusa to nie jest powód, aby szpitale zmieniały zasady i oddzielały matki od nowo narodzonych dzieci - uważa Rzecznik Praw Pacjenta. Nie ma wątpliwości, że to naruszenie praw pacjenta. I wskazuje na placówkę z Łódzkiego.
- Już przed pandemią oddziały psychiatryczne były przepełnione i dotkliwie brakowało lekarzy. Likwidacja oddziału psychiatrii w Zgierzu to bardzo niepokojąca wiadomość - alarmuje łódzki psychiatra.
Dobiega końca wielka inwestycja w największym szpitalu w województwie. Nowy SOR z częścią pediatryczną i lądowiskiem dla śmigłowców stworzą Pediatryczne Centrum Urazowe na miarę XXI wieku.
W Zgierzu udowodnili, że można zjeść ciastko i mieć ciasto. - Wciąż pomagamy chorym z koronawirusem, ale zaczynamy też leczyć wszystkich innych pacjentów - mówi Agnieszka Jóźwik, dyrektorka zgierskiego szpitala
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.